sobota, 6 grudnia 2025

Bajka o nowoczesności

 


W Królestwie Domlandii jako pierwszą spośród cnót stawiano dorabianie się. Nie było tak od zawsze, o nie. Nie stało się to także jednorazowym aktem wydanym i podpisanym przez króla Ambrożego, a potem wykrzyczanym przez królewskich heroldów na jarmarkach i rogatkach.

 

Zmiana cnotliwości obywateli zachodziła ewolucyjnie, choć jednak na tyle szybko, że była rejestrowana przez zmysły większości Domlandczyków, szczególnie przez ich wzrok, mało odporny na dostrzegalne nowe oznaki bogactwa. Zaczęła się niedługo po abdykacji starego Króla Eryka, który zmęczony panowaniem, postanowił poświęcić się uprawie warzyw i owoców, a winnego grona w szczególności .

 

To wtedy właśnie skrył się w przepastnych czeluściach swojego domu odwieczny przyjaciel Starego Króla i wychowawca następcy tronu, kategoryczny zawsze, niezmienny w moralnych poglądach Imperativus. To wtedy też opuszczone przez niego stanowisko Doradcy przy królewskim tronie zajmować zaczęli najróżniejsi przybysze z ościennych królestw, będących już daleko w przedzie wielkiego pochodu ku nowoczesności. Co by ona nie znaczyła, ale nad tym akurat nikt specjalnie się nie zastanawiał.

 

Intencje Króla Ambrożego były w zasadzie słuszne. Był młodym królem i chciał rządzić nowoczesnym królestwem. Nie bardzo wiedział co to znaczy bycie „nowoczesnym”, ale wszyscy chcieli być nowocześni, to chociażby dlatego próbował zaspokoić oczekiwania poddanych.

W najpierwszym przybliżeniu „nowoczesnym” znaczyło „innym niż do tej pory”. Bo to co było do tej pory, nie dość, że się wszystkim znudziło, to jeszcze cuchnęło starzyzną.

Nie szukał wzorów daleko.

Wystarczyło popatrzeć przez najbliższy płot graniczny, gdzie sąsiedniemu krajowi, Disnajlendowi  widać było plecy jedynie, tak daleko ku tej nowoczesności odszedł, zostawiając za sobą tylko zgliszcza starego.

 

No i pojawiali się przy Królu najróżniejsi dziwni ludzie, którzy twierdzili, że mają patent na nowoczesność.

Król głupi nie był, ale w tym natłoku myśli i idei, które za nowoczesne uchodzić chciały, w końcu zaczął się gubić i wreszcie ostatecznie zabłądził.


A ponieważ zaraz na początku okazało się, że aby być nowoczesnym trzeba było sobie kupić nowy piękny strój, potem nowy wóz, potem konia pod wierzch i lśniącą zbroję, to szybko okazało się, że nowoczesność to głównie zarabiania pieniędzy. I to niezależnie jakim sposobem. Najlepiej nie przepracowując się. Czyli nie produkując. Czyli spekulując. Do tego wniosku jednak nie wszyscy od zaraz doszli.

 

Pojawili się w Domlandii ekonomiści, uczący ludzi, jak zrobić złoto z niczego, płacący jakimiś wekslami z papieru zamiast złotym pieniądzem, i żądający zapłaty za to, co zawsze było za darmo. Zamiast zachęcać do wytwarzania dóbr potrzebnych Domlandczykom, jakie od wieków w swoich warsztatach robili rzemieślnicy, twierdzili, że można zarobić na robieniu nic nie robienia. No bo wszystko mogą zrobić za ćwierć ceny Chińczycy

 

Do tego nie wiadomo skąd wzięło się przekonanie,  że kluczem do bycia bogatym jest wykształcenie w dziedzinach nie związanych z wytwarzaniem czegokolwiek.  Jak grzyby po deszczu na domlandzkiej ziemi pojawiły się szkoły zakładane przez  przybyszów, którzy za niezłą kasę uczyli ogłupionych propagandą Domlandczyków wszystkiego, co nie ubrudzi im rąk, nie wysili specjalnie mózgów przy nauce, a kręgosłupów w pracy, a pozwoli zarabiać niezłą kasę.

 

Oj, narobiło się w domlandzkiej nauce katedr i specjalności, prawie każdy już został bakałarzem albo nawet i doktorem, i nadał by trwał ten pęd do wiedzy i nowoczesności, gdyby nie to, że nie miał kto piec chleba, robić butów, czy wykonywać innych pożytecznych zawodów, przysparzających Domlandii pieniędzy a jej mieszkańcom podstawowych towarów.

 

Ale miał to być tylko przejściowy stan, który rychło przeminie, kiedy już wszyscy Domlandczycy uzyskają status wysoce wykształconych, co zaowocuje milionem pomysłów jak milionem kwiatów, przysparzających krajowi pieniędzy.


Gdzieś na lewo od królewskiego tronu powstawały jak grzyby po deszczu organizacje głoszące konieczność bycia nowoczesnym,  czyli zakładające prymat rozumu jako transcendentalnej normy społecznej.

Boże, Natalka, co to znaczy – transcendentalnej – szepnął wystraszony kot Horacy, który akurat w tym momencie wszedł na scenę tworzenia nowego. Nie przeszkadzaj – rzuciła mu tylko Natalia, sama zajęta próbą zrozumienia tego, co się wokół wyprawiało.

 

Nowoczesność wprowadzona przy wsparciu opozycji, siedzącej po lewej ręce Króla, była nowoczesnością absolutnie nowoczesną, bo kwestionowała wszystko to, co było. No, może prócz Króla. Na razie. Nawet zaproponowała starym ludziom pomoc w opuszczaniu Domlandii. Na zawsze.

Taką pomoc nazywano out-anazją. Niektórzy nawet proponowali, by co bardziej opornym – pardon, odpornym – starym ludziom udzielać tej pomocy bezpłatnie i nawet bez ich zgody.

 

Dla proroków lewicowej nowoczesności, nowoczesny człowiek to taki, który obaliwszy tradycję, posągi bogów i dawnych władców, wszystko sam potrafi sobie wyjaśnić, dla którego nie ma żadnych tajemnic i problemów, a jednocześnie nie wierzy temu, co sobie wcześniej wyjaśnił i co widzi na własne oczy. Nazwał taką postawę dialektyką trans formacyjną.

Łukasz z Natalią mieli swoich prywatnych nauczycieli (w tym także Imperativusa), więc nie byli skazani na wchłanianie jak wątroba wszelkich trucizn, sączonych w organizm społeczeństwa Domlandii, ale przez to byli trochę do tego, toczącego się za pałacowym oknem życia, nieprzystosowani.

 

Król więc nie reagował specjalnie na doniesienia Służb Specjalnie do tego Celu Powołanych, że oboje dzieci wymykają się z Pałacu i łażą po mieście, zaglądając w jego najobrzydliwsze kąty. Kazał tylko bardziej ich pilnować, mrucząc: niech się uczą.

 

No i uczyli się. A tymczasem życie za oknem pałacu nowocześnie przyśpieszyło, wzbijając kurz na gościńcach i miażdżąc kołami nowoczesności gęsi kapitolińskie, ogłupiałe wielością zbliżających się niebezpieczeństw.

 

Za towarzysza i przewodnika wędrówek mieli kota Horacego, który znał wszystkie zakamarki i meandry życia miejskiego. Włóczyli się przez place i ulice, domy, mieszkania i lepianki, zaglądali do szkół i szkółek, rozmawiali z rówieśnikami i starymi Domlandczykami. I coraz bardziej byli przerażeni tą nowoczesnością, którą wprowadzał ich ojciec.

 

Szczególnie Łukasz, wiele rozmawiający ze swoim dziadkiem, królem Erykiem –emerytem, posiadający ukształtowane w tych rozmowach niesłychanie konserwatywne poglądy na świat, nie mógł zrozumieć i zaakceptować nie tylko postawy swych rówieśników, oszalałych nowoczesnością, ale także postawy starszych Domlandczyków, którzy na to pozwalali. A kiedy wzburzony doniósł dziadkowi o pomyśle na out-anazję, także Król Eryk postanowił, że dłużej czekać nie można.

 

Podkasawszy ogrodniczy fartuch pomknął w te pędy do królewskiego pałacu, w którym aktualnie urzędował jego syn. Szczególnie głośno trzaskając drzwiami, wpadł do Sali tronowej, gdzie wokół tronu chodził skonfundowany król Ambroży, wykonując już trzysta dwudzieste piąte okrążenie.

Długo jeszcze będziesz tak się kręcił w kółko – zapytał Król Eryk. Nie zakręciło ci się jeszcze w głowie?

Oj, zakręciło się, zakręciło – westchnął Ambroży. Od tej nowoczesności mi się zakręciło. Przez cały ubiegły rok, nic, tylko kręciłem się wkoło siebie.

Jak tylko jego syn wykonał trzysta sześćdziesiąte szóste okrążenie, jako że ubiegły rok był przestępny, złapał go za ramiona i mocno potrząsnął.

Nie po to oddawałem ci tron, mój synu – prawie krzyczał Król Eryk – żebyś teraz na takie głupoty pozwalał. Jakieś zupełne pomieszanie w głowach obywatelom, obalanie posągów i tradycji, wymiana złota na papiery, obietnice, że kowale, cieśle, garncarze i inni niczego już produkować nie muszą, nasi uczeni niczego odkrywczego odkrywać, a rolnicy sadzić i siać, bo naród wzbogaci na nic nie robieniu, chłopom da się kasę za siedzenie na przyzbie, a mędrców przemieni w scjentologów albo innych socjologów.

 

A jak ma wyglądać to robienie nic nie robienia, zwane mądrze usługą finansową? Czarodziei sobie zamówisz? Wyciągaczy królików? Nawet kapeluszy im zabraknie! I z kogo będą łupić? Z tych gołodupców rzemieślników, którzy już niczego nie będą wytwarzali?
Czy ci się w głowie poprzestawiało? – zjadliwie zapytał Król Eryk
Jeszcze armię zlikwiduj, bo podobno jest już całkiem pacyfistycznie w sąsiednich królestwach i nawet psy na naszą ziemię przez granicę nie patrzą, co najwyżej obsikują słupy graniczne!

 

Król Ambroży siedział ze spuszczoną głową i milczał. Wreszcie wyjąkał tylko: masz rację Ojcze. Przegiąłem. Odkręcam wszystko.

Przez następne trzysta sześćdziesiąt pięć obrotów wokół tronu Król Ambroży, przy czynnym wsparciu Łukasza, który nie pozwolił zakręcić się w supeł królewskiemu pasowi słuckiemu, odkręcał wszystko, a właściwie zakręcał w drugą stronę. W tę tradycyjną. Po ostatnim obrocie stanął, uśmiechnął się z ulgą i zwymiotował. Służba szybko posprzątała, ciesząc się, że wreszcie król się upił po raz pierwszy od roku, jak bywało przez lata..

 

No i stało się to, co od zawsze było.

Stare kobiety znowu chodziły do kościoła w swoich beretach i nikt się z nich nie śmiał ani nikt im nie zabierał dowodów rejestracyjnych, można było na głos mówić, że się jest nienowoczesnym i nikomu nie było wstyd z tego powodu, ba, z czasem zaczęło to uchodzić za przejaw nowoczesności. To bycie nienowoczesnym. Chłopy znowu wyjechały końmi w pola i nawet pańszczyzna nie tak bardzo już bolała, cechy rzemieślnicze na nowo zagoniły pijanych szewców i In

Na początek wyrżnęli wszystkie wraże psy, sikające na nasze słupy graniczne. Na resztę przyjdzie czas. Potem zanucili o rycerzach ze stepowych stanic o obrońcach naszych granic, a ich stęsknione kobiety przyjęły ich pod swój dach i spójrz – śmiały się przez łzy. Znowu do tańca ktoś im zagrał, a potem poszli do alków. I było swojsko i odwiecznie. Nawet księża, którzy zawsze mówili to samo i na czas nowoczesności uchodzili za wyjątkowych trepów, a nawet moherów, zostali ponownie wysłuchani, a ich Słowo znowu zostało zrozumiane, nawet przez największych nowoczesnych przygłupów.

 

A Król Eryk siedział z Horacym na przyzbie podmiejskiej chaty, w cieniu tysiącletniego dębu, nad szemrzącym strumieniem i patrzył na owocujący sad. Horacy zwinięty w kłębek coś tam mruczał. Przygłuchy już Król Eryk nie słyszał, że wymruczał nowy wiersz, chwalący czasy jego rządów a i obecną ich sytuację.

Pochwała życia prostego.

Szczęśliwy, który nie wie, co finansów krach,
W bankach nie liczy swoich strat,
Woli na roli osiąść, gdzie słomiany dach,
Tak jak przodkowie z dawnych lat.

Ze snu go nie obudzi do wymarszu głos,
Nie porazi go głębia mórz;
Nie zwiedzie go blichtr złoty ani pełen trzos,
Od gwaru miasta odwykł już.

On woli winorośli rozrośnięty krzew
Do pnia przywiązać, aby stał,
Lub dzikie pędy ścinać z ogrodowych drzew,
By plon większy jesienią miał.

Popatrzy hen ku łąkom pełnym jego trzód,
Skąd z wiatrem niesie się ich głos,
Lub z uli pośród sadu wydobywa miód
I wełny owczej strzyże stos.

Gdy wraz z jesieni przyjściem skończy prace swe
Wianek splecie ze złotych zbóż.
Pozbiera jabłka, gruszki, zabezpieczy się
By w zimę nie pracować już.
A potem na dożynkach ofiaruje plon
Temu, kto dał mu ten dom.

Wreszcie jakże miło pod dębem starym siąść
Wśród trawy bujnej aż po pas,
Gdy strumień obok szumi, wody można wziąć
W dłonie, i pić, i odejść w las.

Tam błoga cisza, ludzi tam niewiele jest,
Tam ptaków śpiewy, wiatru szum,
Przy nodze idzie, węsząc cicho, wierny pies
I jest im błogo obydwóm.

Napisany w oparciu o Epod 2 Horacego (Beatus ille, qui procul negotiis)

 

Po wymówieniu słów „wierny pies” Horacy przełknął śliną i ze skruchą powiedział sam do siebie: Zeusie, jakże mogłem tak nisko upaść. No cóż, ja jednak na polowania z panem nie chodzę. I nie węszę przy nodze. A błogo jest mi na przyzbie lub piecu.

 

 

 

 

czwartek, 5 czerwca 2025

Bajka o feministkach

 


Natalia, jak na dziewczynkę żyjącą wiele lat temu, miała szczególny stosunek do tego, co wypada, a co nie wypada robić kobiecie. Inaczej niż wszyscy mężczyźni Domlandii uważała mianowicie, że kobieta ma prawo robić to wszystko, co może robić mężczyzna. Na dodatek zaczęła o tym mówić głośno, a co najgorsze – publicznie. Gdyby nie fakt , że była córką króla, zapewne skończyłaby tak, jak kończyły czarownice albo wiedźmy, czy wróżbiarki. A one kończyły niezbyt dobrze. W sąsiednich państwach takie panie palono na stosach albo topiono w przeręblach. Ponieważ jednak Król Ambroży był władcą szczególnie postępowym, najgorsze, co mogło czekać czarownicę lub wróżbiarkę, było ogolenie na łyso i zakaz pojawiania się wśród ludzi przez 10 lat.

Pomysły Natalii zostały oczywiście ocenzurowane natychmiast po ich wygłoszeniu przed gronem znajomych dzieci, a polegało to na nałożeniu każdemu z tych pomysłów na głowę czapeczki błazeńskiej, przegonieniu ich w szpalerze żołnierzy z rózgami, którzy bili je najmocniej jak mogli i polewaniu zimną wodą. Po takiej cezurze wszystkie te pomysły nie miały już ani siły, ani ochoty na samorealizację. Spoglądały jedynie spode łba na swoją właścicielkę.

Natalia z bólem patrzyła na mękę jej poglądów, ale w głębi kobiecej duszy nie dawała za wygraną.

Trudne było życie kobiet w tamtych czasach. Gdy mężczyźni szli na polowanie, kobiety siedziały w domu. Gdy mężczyźni szli na wojnę, kobiety siedziały w domu. Gdy szli do karczmy, kobiety siedziały w domu. Gdy mężczyźni wracali do domu, kobiety siedziały w domu tak samo, jak wtedy, gdy nie wracali. Kobiety prawie zawsze siedziały w domu i gotowały, prały, tkały, szyły, piekły, sprzątały i rodziły dzieci, które potem musiały wychowywać. I tak bez końca. Natalia i Wiktoria miały szczęście być córkami króla, dlatego żyły nieco inaczej. Jednak świadomość takiej niezasłużonej wyjątkowości jeszcze bardziej je denerwowała.

Tak dalej nie może być – powiedziała pewnego dnia Natalia do Wiktorii. Musimy zrobić w królestwie rewolucję. A co to jest rewolucja – zapytał Wiktoria, która znała jedynie „pokorne rezolucje”, przynoszone do króla przez poddanych.

Rewolucja to gwałtowna i znacząca zmiana wszystkiego, przewrócenie tegoż do góry nogami, zasadnicza zmiana poglądów, które od tej chwili uważa się za jedynie słuszne – powiedziała mądrze Natalka, która wcześniej przeczytała o rewolucji w Wikipedii.

Jak zrobimy taką rewolucję, to będziemy mogły robić wszystko to, co do tej pory mogli robić tylko mężczyźni.

Ale jak się wszystko odwróci na opak, to mężczyźni będą robić to, co teraz my robimy? – zapytała trzeźwo Wiktoria. Nawet bawić się lalkami i rodzić dzieci? No oczywiście – krzyknęła Natalia. Dlaczego nie. Kucharka mówiła, że chłopy dawniej rodziły dzieci, podobno nawet tak pisze w Biblii. A kucharka to jeszcze mówiła, że po rewolucji to nawet ona będzie mogła rządzić królestwem.

Tak to chyba mówił jakiś  przybłęda Enin, którego tatuś kazał wychłostać i zamknąć w lochu – sprostowała Wiktoria. Nieważne - wzruszyła ramionami Natalka. Rewolucję trzeba zrobić mimo wszystko. Ty wiesz, jak będzie wspaniale, gdy kobiety zaczną zarabiać na utrzymanie rodziny, chodzić na wojnę, pić w karczmie wódkę z innymi kobietami, rąbać drzewo, chodzić z psami na polowania, bić się za honor mężczyzn, czytać gazetę przy śniadaniu i głośno bekać po jedzeniu.


A co w tym wszystkim wspaniałego? – zapytała Wiktoria. Ja tam wolę, żeby wszystko było tak jak kiedyś. I nie chcę żadnej rewolucji.

Ty zdrajczynio – krzyknęła Natalka. Gdzie twoje kobiece ideały, gdzie w ogóle twoja kobiecość? Zdradzasz naszą kobiecą rewolucję, zanim ją jeszcze zaczęłyśmy. Dalej chcesz żyć w niewoli mężczyzn, znosić upokorzenia macierzyństwa, podmywać pupy dzieciakom i znosić drwiny i poniżenia od Łukasza i Krzysztofa?

Rób jak chcesz. Ja zaczynam.

I zaczęła. Od siebie. Nie myła zębów jak Łukasz, nie czesała się jak Krzysztof, nie nosiła sukienek jak Łukasz, nie bawiła się lalkami jak Krzysztof itd. Tak się upodobniła do swoich braci, że pewnego dnia Król Ambroży, było nie było jej ojciec, wziął ją za Łukasza i Krzysztofa jednocześnie.

Boże, jaka była dumna. Pobiegła szybko do Wiktorii, która jej absolutnie nie poznała i wcale nie chciała się z nią bawić. Kucharka dała jej do jedzenia podwójną porcję koniny, która uwielbiali chłopcy, a do popicia kwartę wina. Krawiec uszył jej spodnie, a fryzjer obciął ją na pazia. Nie wpuszczono jej na bal noworoczny, a w szkole musiała chodzić do męskiej ubikacji. Na dodatek chłopcy zupełnie nie zmienili swoich przyzwyczajeń, mimo płomiennych przemówień Natalki, że rewolucja nadeszła i że wszystko należy zmieniać i nadal zachowywali się jak jej bracia, a nie jak jej siostry.

Ciąg nieszczęść spadających na naszą rewolucjonistkę zdawał się nie mieć końca. Książę Mikołaj z sąsiedniego królestwa, który zawsze się jej podobał, nie tylko, że przestał na nią spoglądać, to jeszcze zaczął się uśmiechać do paskudnej Eufrozyny, jej odwieczne rywalki. Jednak zupełnie załamała się po próbie uniesienia miecza, którym chłopcy kręcili młyńce bez wysiłku. Spadł jej na koniec buta. Spuchnięty mały palec doskwierał długo. Tak długo, jak długo jeszcze myślała, że chce być taka jak chłopcy.

Jak wreszcie przestała myśleć, to i palec przestał boleć.

Wtedy lalki, które już lekko przykrył kurz, okazały się jeszcze piękniejsze, niż kiedyś, książę Mikołaj znowu się do niej zaczął uśmiechać, a kucharka, która rządziła tylko królewską kuchnią, dawała jej tak mało jeść, jak tego chciała. I nie skarżyła rodzicom.

 

Sama zaś doszła do wniosku, ze oczywiście rewolucja feministyczna tak, ale nie tak głupio.

 

 

niedziela, 1 czerwca 2025

Wdowy. Siedem scen z życia emerytów

 


Wdowy.

Siedem scen z życia emerytów. Szkic dramatu jeszcze bez didaskalii. Didaskalia będą potem.

 

 

Osoby

Anastazja – wdowa pierwsza; Michalina – wdowa druga; Krystyna – zamężna, wdowa potencjalna;

 

 

Scena 1

W kawiarni, po gimnastyce

 

Narrator (zza sceny)

 

W kawiarni „U Koniecznej”, maleńkim przytulnym lokaliku, spotykają się panie, uczestnicząc dwa, trzy razy w tygodniu w zajęciach gimnastycznych, by porozmawiać o życiu, czyli o mężach, których nie mają, dzieciach, które odeszły sobie daleko, bólach codziennych i o innych paniach, które akurat nie były na gimnastyce.

 

 

Anastazja (siadając przy stoliku)

Ależ nam znowu dała popalić. Wszystkie mięśnie czuję. Tak sobie myślę, że to nie na moje lata ta gimnastyka

 

Michalina

Bo miałaś przerwę. A jak przestaniesz ćwiczyć, to jeszcze bardziej będzie ci wszystko doskwierało. A samotność najbardziej. Bo tak to trzy razy w tygodniu możemy się spotkać i pogadać.

 

Krystyna

No właśnie. Pożyteczne z przyjemnym sobie łączymy. Ja to z moim starym się w domu nie nagadam, chociaż jest. I co tu mówić o was, jak jesteście same. Te spotkania to łyk świeżego powietrza dla naszych płuc i mózgów.

 

Anastazja

Są i inne okazje do spotkań. Wczoraj to się z Michaśką spotkałyśmy na cmentarzu.

 

Krystyna

Też mi miejsce na swobodne rozmowy. Tam to się można pomodlić tylko, westchnąć.

 

Michalina

Niby tak, ale wczoraj dałyśmy sobie upuścić nasze złości na naszych mężów świętej pamięci.

Bo nie tacy święci oni byli za życia. Ale trzeba czasu, by umieć sobie o tym powiedzieć. Bo czuć to się czuło przez całe życie.

 

Anastazja (do Krystyny)

Przecież doskonale znałaś obu i wiesz, jak było. Co tu gadać?!

 

Krystyna

Znałam, znałam. Może nawet lepiej niż was. W końcu my z chłopakami byliśmy z jednego miasta, a wy jesteście przyjezdne. Jak i mój mąż. O, co myśmy wyczyniali w młodości. Al. to były czasy. Łza się w oku kręci.

 

Anastazja

Nawet nie opowiadaj, bo tego co wiem, to już mi starczy.

 

Krystyna

Swoją drogą bardzo szybko twój Staś od nas odszedł.

 

Anastazja

Od nas? No tak. Od nas. Ale głównie to ode mnie. Drań jeden.

 

Michalina

Też ci bardzo współczuję, wiesz o tym, że tak niespodzianie odszedł. Ale to był poczciwy człowiek. Ja go dobrze wspominam. Panie świeć nad jego duszą.

 

Anastazja

A niech go diabli, tak odejść. Zostałem samiuteńka, z jedną marną emeryturą. Ledwo wiążę koniec z końcem

 

Krystyna

Pewnie że ci ciężko. Ale jego wysoka emerytura trochę podniosła ci wypłaty. Może dasz radę. Ja też go wspominam ze wzruszeniem. No i ten pogrzeb. Ale przyszło ludzi. Tłum. Musiał być dumny z tego.

 

Anastazja

Kto dumny? On? Może ja byłam dumna. Choć i to nie jest pewne. Bo z czego dumna? Tyle kobiet przyszło go żegnać, a we mnie budziły się na nowo jakieś szpilki i kłuło w sercu. Pewnie to głupie, ale nie mogę się od tych myśli uwolnić.

 

Michalina

A ile mszy za jego, świeć jej Panie, duszę, zamówiono! Pewnie ze sto. Chociaż ksiądz był zadowolony

 

Anastazja

No i co mi z tego?

 

Krystyna

Tobie może nic, ale jemu, to bardzo. Ty wiesz, jak krótko będzie siedział w czyśćcu?

 

Michalina

Co za bzdury. W czyśćcu czas nie istnieje, to niby jak tam skrócić pobyt ilością mszy?

 

Anastazja

Jakby to zależało ode mnie, to bym mu nic nie skracała. Niech tam cierpi jak najdłużej. Tak długo jak ja cierpiałam. I po co taki wystawny pogrzeb mu robiłam?

 

Michalina

Pogrzeb rzeczywiście był wystawny. Gratuluję. Wszyscy ci zazdrościli. I to piękne przemówienie. Najczęściej księża mówią Internetem, a tu wszyscy aż gęby otwierali z zachwytu.

 

Krystyna

Twój stary, świeć mu Panie, był znaną osobowością w mieści. Sam prezydent przyszedł na pogrzeb. A ile innych ważnych osób było. Trumna aż z dumy twojego męża pęczniała. Ale tak to jest. Kto się udziela dla innych, to nawet po śmierci ma wynagrodzone na ziemi.

 

Anastazja

Rzeczywiście, udzielał się. Myślę, że aż za bardzo. Koła gospodyń wiejskich, kluby seniorek, stowarzyszenia poetek, kluby twórcze rzeźbiarek i malarek. Do tej pory jak widzę twórców, a raczej twórczynie, to od razu przypomina mi się mój stary. Z tymi twórczyniami.

W Boga to on wcale nie wierzył. Na nic mu te msze, draniowi. Na nic te wszystkie przemowy o jego zasługach dla Boga i ludzi.

 

Michalina

Przewrażliwiona jesteś. Życie trwa i się kończy. I co byś nie zrobił w życiu, nie będzie ci oddane w zaświatach. Najgorsze, że na ziemi pozostają niespełnienia, zaszłości, obietnice, kłamstwa, paskudztwa, i takie tam inne.

 

Anastazja

Całe życie byłam przykładną żoną, gospodynią, matką, babcią. Co mam z tego? Stoję sama przy grobie, a kto przechodzi, to sobie źle o mnie myśli. Chociaż wszyscy się uśmiechają i współczują. Ale ja wiem, co myślą. Jakbym to ja go zdradzała, to by mówili – rogacz. Przyprawiła mu rogi. Jak on mnie zdradzał, to nikt nic nie mówi, bo nie wie, co mówić. I jaka to sprawiedliwość?

Kobiecie nie można nawet rogów przyprawić. Albo czegokolwiek innego. No chyba ze koronę cierniową.

 

Michalina

Bój się Boga, co ty wygadujesz. Jaka korona cierniowa? ?

 

Anastazja

Ja już nic nie wiem, niczego nie chcę. Wiem tylko, że życie jest niesprawiedliwe. Drań, a wszyscy mówią, że wspaniały, a ja muszę to potwierdzać uśmiechami. No bo co powiem?

 

Krystyna

Ale przyznaj, że nawet jakbyś nie miała go całego dla siebie, to tej części, która była na co dzień, było aż nadto. Pamiętam, jaka chodziłaś zadowolona i dumna.

 

Anastazja

No tak, bywały lepsze chwile. I gorsze. Ale myślę o ostatnich latach. Kiedy już dzieci poszły na swoje, wnuki podrosły i rzadko bywały, a my wciąż byliśmy w pełni sił życiowych, nawet jak czasami coś łupało w krzyżu. Byłoby wspaniałe, gdyby… No właśnie, gdyby.

 

Michalina

U mnie podobnie było. W takich latach, o jakich mówisz to było piękne życie. Wyjazdy, sanatoria, wczasy, gimnastyki, spotkania z koleżankami. Mój – świętej pamięci, Panie świeć nad jego duszą – Michał to był złoty człowiek. Prawie nie wychodził z domu, kolegów prawie nie miał, podróżować nie lubił. Na wszystko mi pozwalał, o nic nie miał pretensji, wszystko w domu zrobił, a ja miałam wolną rękę. Ale zawsze byłam mu wierna.

Jak umarł cichutko, to miał skromny pogrzeb, tylko rodzina i trochę moich koleżanek.

 

Krystyna

Pamiętam. Twoja córka przyleciała z wtedy z Ameryki.

 

Michalina

Tak, pierwszy raz po dwudziestu latach.  I ostatni. Obraziła się na mnie, ze jej nie zapisałem domu. Mówiła: mamusiu, będę się tobą opiekowała na starość. A jak się pytałem, jak to będziesz córko robiła, to się obraziła. No to zapisałem wszystko synowi. Też niewielki z niego pożytek, ale przynajmniej jest w Polsce.

 

Anastazja

Ale księdza na pogrzebie nie mieliście.

 

Michalina

Ja chciałam, ale Michał się uparł, że Boga nie ma, że całe życie nie wierzył, że nie ma żadnego drugiego świata, to i ksiądz nie musi go odprowadzać.

No to wzięłam mistrza ceremonii.

 

Krystyna

Drogi był?

 

Michalina

Znacznie droższy od księdza. Ale co się nie robi dla drogiej sercu osoby? Zacisnęłam usta i zapłaciłam. I miałam za to piękną muzykę, piękną poezję i inne bzdety, które lubił za życia.

Tak jakby to niby słyszał z trumny. On, niewierzący w życie pozagrobowe. Dla mnie to są jaja z poważnego przecież pogrzebu.

 

Krystyna

To wszystko przede mną. Oby daleko. Lepiej o tym nie myśleć.

 

Anastazja

No właśnie. Nie myśl za dużo. Nie wiadomo, co komu pisane.

 

Krystyna

Nie myślę za dużo, bo by mnie głowa bolała. Na tak mało spraw mamy wpływ. Jedno co postanowiłam, to żeby mnie skremowali i wymieszali kiedyś moje prochy z prochami męża. Wtedy już na zawsze będziemy jednym ciałem, choć trochę pylistym.

 

Anastazja

Nie boisz się, że przy zmartwychwstaniu Bóg będzie jak Kopciuszek i nie będzie umiał rozdzielić ciebie i męża na dwie osoby?

 

Michalina

A kto dzisiaj się tym przejmuje? Zmartwychwstanie jakieś, kiedy jest tu i teraz. Jak ktoś żył na ziemi jak pies z kotem, to na co ma tak dalej przez całą wieczność? A już jak któryś lubił baby, to i w zaświatach będą za nim się uganiały. No bo co? Będą śpiewać z aniołami? No chyba że go do Nieba nie wpuszczą.

 

Krystyna

Ja to myślę, ze jak jest to niebo, to wszystkich do niego wpuszczą. I każdy dostanie funkcję odpowiednią do naprawiania twego, co zepsuł na ziemi.

Jak ktoś nie lubił dzieci, to w Niebie zostanie na przykład opiekunem duszyczek dzieci nienarodzonych, które nie miały jeszcze na ziemi rozumu i będą całymi stadami, jak motyle, latać po Niebie, czyniąc wiele zamieszania.

 

Michalina

A kto to wie, jak tam będzie i czy w ogóle coś będzie. Wierzymy w to, bo trudno inaczej, ale wątpliwości ciągną się za każdym jak ogon. Kiedyś to było wszystko jasne: Niebo na górze, piekło na dole. Niebo piękne, piekło straszne. A teraz mówią, że to nie jest miejsce tylko stan. Jaki stan? Tak jak stan małżeński? Albo stan zakonny?

 

Anastazja

Stan ducha ponoć. Ale co to znaczy, nikt nie wie. Ksiądz też tylko zamąci, bo sam nieme wi.

 

Michalina

Tak jak nikt dzisiaj nie wie, co to dusza. Kiedyś siedziała w głowie i z niej wylatywała, jak ciało umierało. A teraz w głowie jest tylko mózg pełen zapisanych myśli. Po śmierci, po krematorium, co się dzieje z tymi myślami, a może z tą duszą?

 

Krystyna

A na co ci taka wiedza? Pewnie te myśli gdzieś tam się telepią. Choć Bogiem a prawdą tyle z nas zostaje, co wsadzimy w głowy dzieci i wnuków.

 

Anastazja

Przecież przychodzą do nas we śnie czasami. Do mnie przynajmniej tak. I tylko pogłębiają moją samotność.

 

Krystyna

Ja tam wierzę, że kiedyś, jak oboje z moim starym umrzemy, to będziemy dalej razem przez całą wieczność. Mnie akurat to się nie znudzi. A zresztą tam nie ma ponoć czasu, to wszystko będzie jak jedna szczęśliwa chwila, takie szczęśliwe, ekstatyczne trwanie  na zawsze.

 

Michalina

Czas by ci te duchowe ekstazy z głowy już wyparowały. To nie dla nas.

 

Anastazja

A ja myślę, że trochę żeśmy się za długo zagadały. Czas do domu. Tam każda z nas będzie tylko ze swoim duchem, sam na sam. No, może prócz Krysi. Ona jeszcze może tworzyć jedność dusz tu, na ziemi.

 

Krystyna

Rzeczywiście, już późno.

 

Michalina

To do zobaczenia pojutrze

 

 

 

Scena2

Śniadanie

 

Osoby:

Tomasz – mąż Krystyny, Krystyna – żona Tomasza, oboje - emeryci

Mąż z żoną jedzą śniadanie

 

Tomasz

Późno znowu dziś  to śniadanie. Jak zwykle zagadałyście się.

 

Krystyna

Było jeść beze mnie. Przecież nie kazałam ci czekać.

 

Tomasz

Ale nie cierpię jedzenia w samotności. Wiesz o tym doskonale.

 

Krystyna

To zapisz się na gimnastykę, będziemy wracali razem

 

Tomasz

I miałbym chodzić na te babskie bajania? Nigdy w życiu.

 

Krystyna

No właśnie. Nie lubisz moich koleżanek, choć one jakoś dziwnie cie lubią.

 

Tomasz

Nieważne. Co dzisiaj jemy? Znowu jajecznica!? Nie za dużo tych jajek w naszym jadłospisie?

 

Krystyna

Nie za dużo? A co byś chciał? Trufli? Karmię cię tak, żebyś nie opadał z siły. Tym co mam.

 

Tomasz

A na co mi siła? Już nie muszę niczego robić. Siedzę sobie tylko i patrzę.

 

Krystyna

Że siedzisz, to widzę. Ale na co patrzysz swoimi przymglonymi oczami krótkowidza, tego za czorta nie wiem.

 

Tomasz

Patrzę w swoje wnętrze. Oglądam całą moją przeszłość. Wspominam i analizuję

 

Krystyna

Do wnętrza patrzysz? Chyba do żołądka. Wszak od zawartości śniadania dzisiaj zaczęliśmy.

 

Tomasz

Chciała byś, ale to nie tak. Przeglądam swoje wspomnienia.

 

Krystyna

Masz dysk twardy w środku czy co? Wszak pamięć masz taką nie za bardzo. Ani szybką, ani pojemną. Jak to o takiej mówi nasz kochany syn Antoś? A, krótkotrwałą.

 

Tomasz

Jaką mam, taką mam. Wystarczającą, żeby pamiętać wszystko, co mi uczyniłaś.

 

Krystyna

A cóż ja ci takiego uczyniłam, że musisz do tego wciąż wracać pamięcią? Myślałem, że choć było jak było, to w sumie nie było nam źle. 

 

Tomasz

Żeby źle, to nie. Ale lepiej niż teraz. Tak patrzę w tę moją pamięć i tak sobie porównuję.

 

Krystyna

Ale mnie się wydaje, że porównujesz nieporównywalne. Takie porównywanie jest bez sensu. I ja byłam inna, ładniejsza, zgrabniejsza, atrakcyjniejsza, a i tobie niczego wtedy nie brakowało.

 

Tomasz

A teraz mi brakuje? To chcesz powiedzieć? Bo jak byśmy tak na siebie popatrzyli, to i u ciebie by się coś znalazło. A może raczej czegoś nie znalazło. Albo znalazło za dużo.

 

Krystyna (szybko zmieniając temat)

Smakuje ci jajecznica? Może paróweczkę albo kaparka dla wzmocnienia smaku? Jedz, bo nie będziesz miał sił na cały ten dzień. A zapowiada się ciekawie. Czuję, jakby nas czekały niespodzianki jakieś. (Szeroko i czule się uśmiecha)

 

Tomasz (Uśmiechając się dziwnie)

Niespodzianki? Krysiu, znowu mi się dzisiaj śniłaś.

 

Krystyna

Jak to znowu? Przecież do niedawna śniłeś tylko o swoich starych miłościach albo różne takie gówniane sny, które dla ciebie znaczyły przypływy gotówki i poprawę naszej, byle jakiej, sytuacji finansowej. A tu nagle ja? Przed momentem tak na mnie narzekałeś, a tu  ja. Coś ci się stało?

 

Tomasz

Co się miało stać? W końcu jesteś ciągle moją żoną. Tamte sny mi się albo przyjadły, albo nie sprawdziły, bo nadal jestem bez kasy. Więc o kim mam śnić? O naszym prezydencie? Może zapytałabyś raczej, jak mi się śniłaś? Nie jesteś ciekawa?

 

Krystyna

Powiem ci, że nie bardzo. Wiesz dobrze, że kościół zabrania wiary w sny i takie tam inne chiromancje, hydromancje, nekromancje a nawet bibliomancje.

A poza tym, nawet jakby nie było w nich ukrytych znaczeń, to doskonale wiem, że twoje sny damsko męskie są raczej mało cenzuralne.

 

Tomasz

Za to nasze życie erotyczne na jawie jest bardzo cenzuralne. Możesz się nim pochwalić, to ksiądz da ci specjalną nagrodę przy spowiedzi. A koleżankom też będzie milej.

 

Krystyna

Tomek, co masz do naszego życia erotycznego? Masz już swoje lata, jakby nie patrzeć, więc moje oczekiwania względem ciebie nie są zbyt wygórowane. Zresztą ksiądz twierdzi, że w naszym wieku powinniśmy w ogóle przestać myśleć o seksie. Nie można począć dziecka, nie można się kochać.

 

Tomasz

Chyba cię pogięło. On ci takich bzdur nawkładał do głowy? Tak się mówiło przez soborem, nie teraz. Zresztą  ja mogę zrobić dziecko, więc mogę się kochać. A raczej ciebie kochać.

A nie chcesz wiedzieć, jakie są moje oczekiwania

 

Krystyna

A ty niby skąd wiesz, że możesz mieć dziecko? Spróbowałeś gdzieś? Jakoś nie widzę cię w roli ojca. Dziadkiem nawet jesteś beznadziejnym. Też mi się znalazł ogier.

A co do twoich oczekiwań to nie musze o nie pytać. Znam je od dziesięcioleci. Tyle tylko, że kiedyś byłeś w stanie je zrealizować, a teraz niekoniecznie.

 

Tomasz

Byłem w stanie, bo ty byłaś w stanie. Czyż nie?

 

Krystyna

Popatrz na sytuację realnie. Nie wpadaj w pułapkę młodzieńczych marzeń i możliwości.

Czas płynie, mięśnie wiotczeją, tak samo tobie jak i mnie.

 

Tomasz

Pewnie tobie mniej po tych twoich gimnastykach kilka razy w tygodniu. Ostatnio jakoś sprężyściej chodzisz i znowu straciłaś kilka kilogramów. Czasem myślę, że będziesz w stanie wejść do mieszkanie przez drzwiczki dla kota.

 

Krystyna

Jak mi zazdrościsz, to sam rusz tyłek, weź rower i przejedź ze 20 kilometrów. Albo idź poćwiczyć na siłownię. Albo cokolwiek innego, co by ci dało trochę energii do życia. Zamiast narzekać, i marzyć, i śnić.

A na siłowni napatrzysz się na młode dziewczyny w leginsach i obcisłych koszulkach, to przestaniesz śnić te swoje erotyczne sny.

 

Tomasz

Albo zacznę jeszcze bardziej.

 

Krystyna

No to zaczynaj. Może i ja skorzystam. Chcącego losy prowadzą, niechcącego ciągną.

A tak całkiem z innej beczki, odkładając na bok twoje sny i marzenia, bo już mnie nudzą. Trzeba iść na zakupy. Wszystko wyszło z lodówki. Za chwilę całkiem opadniesz z sił, bo nawet jajecznicy ci nie zrobię.

 

Tomasz

Ty czasem to masz rację. Faktycznie muszę coś ze sobą zrobić. Bo i brzuch mi rośnie, i sił ubywa, i krzyż boli. Muszę się zawziąć na te młode, wysportowane dziewczyny na siłowni. To znaczy popatrzeć..

 

Krystyna

I poruszać się. Za trzy lata będziesz miał już efekty. Wciąż pamiętaj, że początki wszystkich rzeczy są skromne. Ale potem koledzy rozdziawią paszcze z podziwu i zazdrości

 

Tomasz

No i te dziewczyny młode. To trochę mobilizuje.

 

Krystyna

Jedno jest pewne: co by nie było, zawsze na końcu masz w głowie dziewczyny.

 

Tomasz

Nie jestem pewien, czy wiesz, co mam na końcu. Chyba nie. Bo na końcu to mam zawsze ciebie. Stąd te moje sny. I ty w nich.

 

Krystyna

Też coś. Masz mnie na okrągło, przez cały dzień, no może z wyjątkiem tych moich wypadów na ćwiczenia i na pogaduchy z koleżankami, masz mnie w nocy obok siebie, to jeszcze ci sny ze mną są potrzebne?

 

Tomasz

Mieć, a mieć, to robi różnicę.

 

Krystyna

No tak. A jeszcze większą różnicę robi zasadniczy dylemat naszej cywilizacji: mieć czy być.

 

Tomasz

Ale w naszym domu chyba ten dylemat rozwiązaliśmy na rzecz „być”, sądząc po wysokościach naszych emerytur. A właściwie los rozwiązał go za nas? Skoro się ze mną zgadzasz, bo nie protestujesz, to bądźmy. Bądźmy bardzo, bądźmy jeszcze bardziej, dopóki nam starczy sił. Ale nie tylko tych do przemieszczania się po domu.

 

Krystyna

Mam wrażenie, że nie takie bycie, o jakim myślisz, miał na myśli Erich Fromm, gdy próbował rozstrzygać ten dylemat. Ale nawet jeśli, to twoja wersja bardziej mi odpowiada. Tylko zacznij, u diabła, bardziej być. Być dla mnie. Schudnij, zmężniej, chodź ogolony, pachnący, kup mi kwiaty, przytulaj częściej. I nie uciekaj w sny i marzenia o tym co było.

To co było, niech będzie. Nawet w wersji spowolnionej. Ale nawet powolny ruch, to ruch. A ruch to życie.

Jak ktoś przestaje się ruszać, a tylko marzy i wspomina, to zaczyna umierać.

 

Tomasz

Masz rację. Muszę się zabrać za siebie. To będzie długi proces. Jak będziesz mnie wspierała, może dam radę. Ale to przyszłość. A dzisiaj jest dzisiaj. I wcale nie jesteś brzydsza przez to, że ja nie dbam o siebie. Wprost przeciwnie.

 

Krystyna

Już dawno takiej głupoty nie słyszałam. Na twoim tle staję się tylko piękniejsza. Z każdym dniem. Więc rusz tyłek.

 

Tomasz

Ale czasem można by spróbować spełniać te moje sny. Pomyślisz o tym?

Krystyna

Powiem ci tak: dlaczego nie. Mogę, przepraszam, możemy spróbować zacząć znowu śnić na jawie. Jak to bywało kiedyś. Uda się, nie uda, nie wiadomo. W końcu siły już nie te. Ale od czego jest farmacja. Niebieskie tabletki. Jedne zmniejszają sztywność w kolanach, inne zwiększają sztywność, gdzie trzeba zwiększyć.  Spróbować można.

 

Tomasz

A nawet trzeba. Już się cieszę

 

 

 

 

 

 

Scena 3

Wycieczka rowerowa

 

(Rowerzyści siedzą dookoła, rowery- albo rower, symbolicznie - stoją na boku).

Uczestnicy: Pan Wiesław – organizator wycieczki, Świerszcz – uczestnik, Anastazja, Michalina, Krystyna, Antoni – amator rowerów, Tomasz, Nadleśniczy.

 

Michalina (zdyszana)

No, chwila odpoczynku. Zasłużyliśmy sobie. Krystyna, a ty znowu sama jedziesz. Nie wyciągnęłaś męża? Podobno nawet rower mu kupiłaś. I co?

 

Krystyna

Dupy, za przeproszeniem, nie ruszy, tylko narzeka, że ja chudnę i może nawet mnie o coś podejrzewa. Ale pal go sześć. Jego wola.

 

Anastazja

Jeszcze tu nigdy nie byliśmy. Jak tu pięknie. Jak to dobrze, ze pan, panie Wiesławie,  organizuje takie ciekawe wycieczki rowerowe, w piękne miejsca naszej małej ojczyzny.

 

Pan Wiesław

No pięknie, rzeczywiście. Dużo miejsc jest pięknych wokół nas. Ale nie dla piękna tu przyjechaliśmy. Pod nogami mamy kości pomordowanych. To do nich ten wyjazd. Przecież mówiłem. Było ogłoszenie.

 

Krystyna

Jakich pomordowanych? Przez kogo?

 

Pan Wiesław

Tu komuniści zamordowali niezłomnych. Tam, gdzie byliśmy trzy tygodnie temu  leżą Polacy pomordowani przez Ukraińców. A tam gdzie pojedziemy we wrześniu leżą ofiary hitlerowców z obozu pracy. Trochę dalej jest cmentarz żołnierzy Austro - Węgier i Niemców z pierwszej wojny światowej. Wśród nich wielu Polaków. Kawałek dalej można pokłonić się prochom Żydów, jak ktoś ich lubi. Częściowo to też Polacy. Gdzieś tam jest też miejsce pochówku Ruskich, których zagłodzili Niemcy, ale nie  będziemy go szukać. Można by jeszcze wiele innych wskazać. Cała Polska to jeden wielki cmentarz.  

A tam, gdzie zapraszam w następną niedzielę też byli niezłomni, ale zamordowani przez innych niezłomnych.

 

Michalina

Co pan gada? To jakieś bzdury.

 

Pan Wiesław

Bzdury, nie bzdury. Trudno w to uwierzyć, ale taką mieliśmy poplątaną historię. Trudno uwierzyć, trudno się w tym wszystkim połapać. Sam nie do końca rozumiem tę naszą chwalebną przeszłość.

 

Anastazja

Czy chwalebna, czy nie chwalebna, to zależy od tego, jacy historycy ją spisywali: prawicowi czy lewicowi

 

Antoni

Ja tam jestem centrowo-konserwatywny z odchyłką lewicową i jakbym wiedział, ilu wokół leży pomordowanych albo inaczej zmarłych, to bym nie pojechał. Co ja mam sobie zawracać głowę jakąś przeszłością. Była, minęła. Ja i pan, i panie, też niedługo przeminiemy. I póki co oglądajmy ładną przyrodę, zamiast włączać się w rozwiązywanie historycznych rebusów.

 

Krystyna

Zgadzam się z panem Antonim. Patriotyzm, patriotyzm, patriotyzm. Przez wszystkie przypadki. Jeszcze tylko tego brakuje, byśmy jako patrioci,  znienacka odkryli szczątki jakiś Żydów, albo Ruskich, albo wojów Chrobrego i będziemy musieli składać zeznania. Nie uśmiecha mi się.

 

Pan Wiesław

Powiem wam, że wasza postawa jest wysoce niepatriotyczna . Nie podoba mi się.

 

Anastazja

Ależ panie Wiesławie. Proszę nie być tak rygorystycznym. My wszyscy jesteśmy patriotyczni. Tylko że każdy jest inaczej. Jedni, jak pan, są hura patriotyczni. Inni, jak ja, są flegmatycznie patriotyczni, moja koleżanka Michalina jest  radośnie patriotyczna, a Krystyna z mężem, chociaż jego tu nie ma, są obustronnie patriotyczni. Obustronny patriotyzm jest taki jak obustronne zapalenia płuc. Trudno go wyleczyć. I oni o niczym innym nie gadają, jak są sami w domu, tylko o patriotyzmie.

 

Pan Wiesław

Może trochę się uniosłem. Rzeczywiście, są różne patriotyzmy. Więcej: można w nich przebierać. Ale każdy powinien mieć jakiś swój. Bo człowiek bez patriotyzmu to kosmopolita. A to najgorsze, co może być. No, może po masonach .

 

Antoni

Zamiast się kłócić o patriotyzm, popatrzcie dookoła. Jezioro, piękne drzewa, ptaki śpiewają, kwiatki rosną. Olać to wszystko. Młodzi ludzie już ani patriotyzmu, ani kościoła i wiary nie mają. A my niedługo umrzemy i zostanie tylko przyroda. Dajmy sobie spokój.

 

Pan Wiesław ( zatroskany, zamyślony)

Myślę, że sam nie wiem, co o tym myśleć. Spokój jakoś wyłącza patriotyzm. Więc trzeba być aktywnym w jego podtrzymywaniu. Jak gasnącą świecę. Albo raczej ognisko. Jak każe tradycja.

 

Anastazja

Tak, to podtrzymywanie płomienia patriotyzmu na nas starych dziś spoczywa.

 

Świerszcz

Właśnie.

 

Antoni

Patrz pan, panie Wiesławie, jak świat się zmienia. Dawniej za wszystkim stali Żydzi, masoni i rowerzyści, zwani cyklistami. A teraz co?

 

Pan Wiesław

Dzisiaj rowerzyści są tylko przeszkodą na drodze do lepszej przyszłości, a nie władcami świata. No ale Żydzi i masoni jak dawniej, rzeczywiście, nami rządzą.

 

Antoni

No więc my, jako rowerzyści, mamy wypełnioną całą starość. Kontrolować jednych i drugich, czy nie zagrażają naszemu patriotyzmowi.

 

Krystyna

I tym pozytywnym akcentem zakończmy naszą wycieczkę w patriotyczną przeszłość i przyszłość i zasiądźmy do spożywania posiłku. O, idzie nadleśniczy. Pewnie gdzieś znowu tną na potęgę. Niedługo wszędzie będzie tylko młodnik.

 

Świerszcz

I jak będziemy jechać przez las rowerami, to głowy nam będą ponad drzewa wystawały.

 

Nadleśniczy

Witam państwa w moim lesie. Dostrzegacie państwo jakieś zmiany na lepsze? W drzewostanie, w faunie?

 

Pan Wiesław

Raczej na gorsze. Znowu ubyło drzew, a przybyło dróg pożarowych.

 

Nadleśniczy (śmiejąc się)

Ale po drogach wygodnie się wam jeździ. A jesteście coraz starsi. Niedługo nadleśnictwo zrobi seniorom specjalną linię autobusową z przystankiem w środku lasu. Bo na rower to już sił nie będziecie mieli.

 

Pan Wiesław.

Czasy się zmieniają i my się w nich zmieniamy. Ale najbardziej zmieniają się te – niby pana – lasy. Strach patrzeć. Jak trzeba będzie znowu iść do lasu, do partyzantki, to wyłapią nas po dwu dniach. Autobusem do serca puszczy! Też coś.

 

Nadleśniczy

Zbyt duży pesymizm, szanowny panie Wiesławie. Budujmy jedność, nie szukajmy podziałów. Las jednoczy. Tyle ścieżek rowerowych po tych naszych wydmach.

 

Antoni

Połowę wydm też wysprzedaliście. Tylko że one nie odrosną.

 

Nadleśniczy

Ale przynajmniej teren dla treningów wojsk samoobrony się otworzył. No a wydmy zmieniono w autostrady. Z pożytkiem dla kraju.

A paniom jak się moje lasy podobają? Nie spotkałem w nich jeszcze pań.

 

Michalina

Bo ja ostatni raz byłam tu na grzybach w drugiej licealnej. Ale za to z kolegą. Więc niczego nie poznaję, bo i wtedy raczej na las nie patrzyłam.

 

Anastazja

Słyszałam, że w tym lesie są wilki. To prawda panie nadleśniczy?

 

Nadleśniczy

A jakże, są. Pełno ich. Jak mówili starożytni „homo homini lupus est”.

 

Anastazja

Proszę nie żartować ze mnie. Ja pytam o wilki, nie o ludzi.

 

Nadleśniczy

Muszę pani powiedzieć, że ja także uciekam do lasu od ludzi. Bo najwięcej wilków jest w mieście, nie w lesie. A jak już jakieś w lesie spotkam, to przyjaźnie pomachają ogonami i znikają.

 

Świerszcz

A najgroźniejszymi ze wszystkich są polityczne wilki. Chodzą watahami. Też politycznymi. Strach w oczach, gdy się taką widzi. Nie wiadomo, gdzie się kryć.

 

Michalina

Ach ta polityka. I ci politycy. Wszyscy oni mają mentalność sprzedawców cudownych garnków do starych ludzi. Ich by wywieźć do lasu, tylko większego niż nasz, gdzie nie pobudowano tak wielu dróg, i zostawić. Lepiej by się żyło.

 

Nadleśniczy

To ja już wszystkich żegnam. Na polityce się nie znam. Nie pomogę.

 

Antoni

Takiemu to dobrze. Nie politykuje, grzybów sobie na obiad w pracy nazbiera, nową drogę edukacyjną otworzy, prawie wszyscy rowerzyści go kochają, nawet paniom się jego mundur spodobał. Pozazdrościć.

 

Anastazja

To może polityków lepiej od razu na Madagaskar? Po co zaśmiecać nimi lasy, płoszyć wilki.

 

Świerszcz

Tak, na Madagaskar. Na Madagaskar.

 

 

 

 

 

 

 

 

Scena 4

W sanatorium

 

Występują: Krystyna - Żona, Tomasz - Mąż, Michalina - Wdowa 2, Piotr – Pensjonariusz1. Stanisław – pensjonariusz 2 Anastazja – Wdowa1

 

 

Krystyna

Ale ten Kołobrzeg zatłoczony. Cały deptak ludzi. Trudno się przecisnąć. Napijmy się kawy. Trochę odpoczniemy

 

Tomasz

A cóż cię tak zmęczyło? To długotrwałe leżenie na plaży czy zabiegi poranne? Swoją drogą mieliśmy szczęście dostać sanatorium w Kołobrzegu w środku sezonu. Nawet jak jest tłoczno.

 

Krystyna

Mieliśmy szczęście? No, może mieliśmy. Nie narzekam. Jak widzę, ty także. Omal głowa ci się nie urwie, tak nią kręcisz, patrząc za różnymi, skąpo ubranymi paniami.

 

Tomasz

Gdzie tam. Słońce mi świeci po oczach, to się odwracam. A że chodzą ładne, to nie zaprzeczam. W końcu jest lato, to i mniej ubrań kobietom potrzeba.

 

Krystyna

Może nie mniej, ale mniejszych. Niektóre mają je takie, jakby ich nie miały. Jak ten król z bajki Andersena. Ale trzeba się pokazać. Słyszałam, że jedna taka z naszego miasta ma wziąć udział w nowym sezonie Sanatorium miłości. Że też ludzie nie mają co robić?

 

Tomasz

Co chcesz, pewnie jest sama i jeszcze chciałaby kogoś znaleźć, jeszcze trochę pożyć. Każda okazja jest dobra. A najgorsza na starość jest samotność.

 

Krystyna

No tak, oczywiście. Ale nie podoba mi się taki ekshibicjonizm. I po co wystawiać się ze swoimi sprawami, wadami, problemami przed oczy tysięcy ludzi? Nawet jak wielu z nich ma podobne problemy i też kogoś chciałoby znaleźć. Ja tego nie akceptuję.

 

Tomasz

Ale nie każdy ma możliwość poznania drugiej osoby, jak siedzi w domu. Taki wyjazd do sanatorium to dla wielu ludzi jedna z niewielu okazji na poznanie kogoś. Fakt, że rzadko skuteczna na dłużej, ale to już inna sprawa.

 

Krystyna

Fakt. Mało kto chce trwać w samotności, ale i mało kto chce sobie brać na starość na głowę problemy drugiego, mało znanego mu człowieka. A starość jest brutalna. Dzisiaj chodzisz i żartujesz, jutro możesz zalec w łóżku i już z niego nie wstać.

 

Tomasz

Ale życie jest jedno. Ty, patrz! Wiedziałaś może, że Michalina też będzie w Kołobrzegu? Idzie z jakimś facetem. Zawołam ich. (macha dłonią)  Michalina, przysiądziecie się do nas?

(Michalina podchodzi z mężczyzną imieniem Piotr)

 

Michalina (nieco speszona)

Co za niespodzianka. Nie wiedziałam, że będziecie w Kołobrzegu. Też w sanatorium? Jak się cieszę. (Przedstawia swojego znajomego) A to Piotr, poznajcie się. To Krystyna, to jej mąż Tomasz.  

 

Tomasz

Cieszę się Piotrze, że się poznaliśmy i spotkaliśmy. Czas się trochę dłuży, to może znajdziemy we dwóch łatwiej jakieś zajęcie.

 

Piotr

Ja także się cieszę, że was spotkałem. My, z Michaliną znamy się już jakiś czas i choć mieszkamy w różnych miastach, to dość często się spotykamy. Jak teraz w Kołobrzegu, na wczasach.

 

Michalina

Bo moim dzieciom niekoniecznie podoba się nasz związek, więc mamy go dla siebie, nie dla nich. I, nawet jeśli okresowo, jesteśmy szczęśliwi ze sobą.

Ale patrzcie, Anastazja z jakimś panem idzie. Ale numer. Nie umówieni, wszyscy się spotykamy.

 

Michalina macha do Anastazji, którą ją zauważa i podchodzi z nieznajomym

 

Anastazja

Co za niespodzianka, jak miło. Właśnie szliśmy ze Staszkiem – o, przepraszam, nie przedstawiałam, to Stanisław, mój dobry znajomy – więc szliśmy potańczyć, bo w KRUS-ie jest potańcówka.

 

Michalina

My też spotkaliśmy się przypadkiem i tak zastanawiamy się, jak spędzić dzisiejsze popołudnie i wieczór. Trochę chcieliśmy poszaleć, póki jeszcze sił starcza.

 

Anastazja

Jakbyś mówiła za mnie. Też chcemy trochę się rozerwać, potańczyć, przytulić, a może nawet porozmawiać. (uśmiecha się szeroko).

 

Krystyna

Dobrze myślicie. Popieram. Trzeba szukać w tym świecie, póki czas, czegoś co zmniejsza cierpienie istnienia. Bo jak nauczał Budda nasz świat pełen jest cierpienia. Cierpieniemnarodziny, cierpieniem jest starość, choroba i śmierć to także cierpienie. Cierpieniem jest być z tym kogo się nie kocha  Cierpieniem jest oddalenie się od tego kogo się kocha. Cierpieniem jest każde niezaspokojone pragnienie

 

Tomasz

Krysiu, chyba ci odwaliło! Skąd u ciebie Budda? To z tej jogi, na którą się zapisałaś? Jeśli tak, to bardzo proszę, byś z niej zrezygnowała. Bo nas ksiądz z parafii wypisze.

 

Krystyna

Pożartować już nie można? Ale Bogiem – naszym Bogiem – a prawdą, trzeba się starać zaspokajać pragnienia. Czyż nie? Ja twoje przynajmniej próbuję od czasu do czasu. Byś nie cierpiał.

 

Anastazja

Dobrze już, dobrze. Będziecie sobie zaspokajać pragnienia we dwójkę.. a teraz decyzja: idziecie potańczyć czy nie?

 

Krystyna

Wam to dobrze. Tomasz nie gustuje w imprezach. My każde sanatorium przeżywamy po bożemu. We własnym podwójnym sosie. I zawsze jeździmy razem. Szczerze mówiąc to pewnie by mnie samej nie puścił. Nieprawdaż, kochanie?

 

Tomasz

Prawdaż. Oczywiście prawda. Jesteś tak atrakcyjną kobietą, że ….  Lepiej dmuchać na zimne.

 

Krystyna

Ale ja nie jestem zimna, tylko gorąca. Nawet bardzo. Nie czujesz? No chyba rzeczywiście nie czujesz.

 

Piotr

Rzeczywiście, już sam nie wiem, czy tu tak ciepło ciągnie od lądu czy od Krystyny. Raczej to drugie.

 

Krystyna

No widzisz! Jak podnoszę temperaturę!

 

Tomasz

Już się boję, że naliczą nam dodatkowe opłaty za ocieplanie klimatu. Mam jednak wrażenie, że zarówno ty, jak i Michalina z Anastazją równo podnosicie temperaturę stojących obok mężczyzn. Mam rację Staszku?

 

Stanisław

Pełna zgoda. Jak codziennie dotrwam do końca zabiegów, to gonię za ciepłem  Anastazji z Perły Bałtyku na drugi koniec uzdrowiska, aż do Arki.

 

Tomasz

Arka to elegancki obiekt. Każdy o nim marzy.

 

Anastazja

Z jednej strony świetne warunki hotelowe, z drugiej trochę za dużo dziwnych ludzi się po nim kręci. Jakieś dziwne panie z dziwnymi panami. Wczoraj to nawet przyjechała karetka, bo jeden starszy pan, pensjonariusz, umarł w pokoju na zawał. Podobno był z jakąś młodą panią.

 

Piotr

Jak widać drogi na skróty często prowadzą na manowce. Zresztą każdy wiek ma swoje prawa. Nasz wiek zaleca ostrożność, umiar i trzymanie ciśnienia w normie. A jak ktoś weźmie podwójną dawkę, to może źle skończyć.

 

Krystyna

Fakt, każdy wiek ma swoje prawa. Nasz wiek dawniej nie miał żadnych praw, prócz niańczenia wnuków. Teraz mamy takie same prawa jak młodsi od nas o 20 lat.

 

Tomasz

Dobrze że nie powiedziałaś: jak młodzi ludzie. To jednak byłaby lekka przesada, gdy w kościach strzyka, mięśnie bolą, a chodzi się krok za krokiem.

 

Krystyna

No to się zapisz na siłownię, jak ja. Wciąż ci to mówię. Mnie nie strzyka ani nie boli, a kilogramy idą precz. Wszystkim panom to zalecam. I nie mówcie, że jesteście za starzy. Bo faceci to dźwigają te swoje ciężary na siłowniach  jak są młodzi, po czterdziestce już niewielu, a po sześćdziesiątce nie ma prawie nikogo. Wtedy jest czas kobiet. Przychodzą, ćwiczą – nie, nie mięśnie, sprawność ogólną – a mężczyźni z piwem w ręku umierają przed telewizorami. I robią nas wdowami.

 

Anastazja

A ci, co jakoś przeżyją, obmawiają nas, jak chcemy się troszkę zabawić w sanatorium czy na wczasach. A gdzie możemy? Prawie nigdzie indziej. W kołach seniora są prawie same kobiety, wdowy. A jak jakiś facet dożyje, to razem z żoną.

 

Krystyna

Masz rację. Ja mam, na szczęście, męża, ale w pełni was rozumiem. Jak dzieci idą z domu, jak jest mało obowiązków, jak już nadejdzie menopauza a chęć na kochanie nie odejdzie, to nadchodzi najlepszy czas dla kobiet. Niechby i parę lat.

 

Michalina

Tylko trzeba mieć też na uwadze względy estetyczne. Wciąż czasami słychać oburzone głosy, kiedy starsza kobieta ubierze bikini, a nawet jednoczęściowy, śmielszy strój kąpielowy. A miłość jednak często kończy się nagością. Trzeba o tym pamiętać.

 

Piotr

Tak słucham tej waszej rozmowy i przyznaję wam rację. Z małym zastrzeżeniem, że wy wszystkie trzy jesteście ekstra babki. Niczego wam nie brakuje. Ba, nawet wiele macie w najlepszym wydaniu.

 

Tomasz

Zgoda. Ja jak patrzę na Krystynę, to od razu patrzę, czy jakiś facet na nią nie patrzy. I zaraz mam ochotę schować ją w łóżku.

Chociaż z drugiej strony czasem coś łaskocze moją próżność, gdy widzę te spojrzenia na nią rzucane. Zazdroszczą mi. I to jest piękne.

 

Krystyna

Co jest piękne? Ja jestem piękna. Wszystkie jesteśmy piękne.

Każdy z was aż się uśmiecha, jak patrzy na swoją kobietę.  Starsi panowie trzej! Ha, ha.

Zastanawiam się, co jest większym motorem: samotność czy pożądanie. A może jedno i drugie?

 

Stanisław

Samotność jest ciężką przypadłością podeszłego wieku, już nie mówię, że starości. Nie ma co tego ukrywać i robić dobre miny do niekoniecznie dobrej rzeczywistości dnia codziennego. Ale też nie można skrywać, że i w naszym wieku ma się potrzeby wywiedzione z młodości.

Czasem w człowieku coś się zagotuje i takie się robi wewnątrz ciśnienie, że aż pokrywka na głowie podskakuje.

 

Anastazja

No rzeczywiście czasem włosy na głowie nagle ci się prostują w jeżyka. To jest ten objaw?

 

Stanisław

No, niekoniecznie. Ale jak już tak się dzieje, to pogładź mnie delikatnie. Po głowie oczywiście. A tak ad rem: idziecie z nami do KRUS-u na tańce? W trzy pary damy czadu.

 

Anastazja

Byliście już może na takiej imprezie? Po minach widzę, że nie. Może być super. To takie coś pomiędzy dyskoteką, a balem sylwestrowym. Wszyscy na galowo, panie zrobione u fryzjerów, kosmetyczek  i manikiurzystek na cacy, panowie w garniturach, chociaż lato. No i te tańce: w parach, w kółkach, solo.

 

Stanisław

Nie poznacie swoich znajomych, których widzieliście na zabiegach – elegancja Francja.  Pogadać można, pożartować, połowa flirtuje, głęboko patrząc sobie w oczy. Ile w tym udawanie, nikt nie wie. Ale na jeden wieczór można się zapomnieć.

 

Anastazja

Jak powiedziała moja znajoma, z czym się w pełni zgadzam, tu się nie przyjeżdża tylko leczyć. Tu się wraca do życia! Więc jak? Idziemy? Wiek to tylko liczba, a my czujemy się c oraz młodsi.

 

Krystyna

My, jako małżonkowie, pewnie odpadamy. Mamy sporo krótszą drogą do łóżka niż wy i nie musimy do niego iść przez KRUS. Ale wam życzymy dobrej zabawy, zarówno w trakcie, jak i po.

 

Tomasz

A gdybyście potrzebowali jakiejś formy wsparcia, możecie na nas liczyć. My jesteśmy wspierający i wyrozumiali.

 

 

 

 

 

Scena 5

Na plaży

 

Osoby: Tomasz, Krystyna, Michalina, Andrzej, Stanisław, Anastazja

 

Na leżaku leży ubrany Tomasz. Czyta książkę lub przegląda smartfon.  Drugi leżak stoi pusty. Podchodzi Krystyna.

 

Krystyna

Nie opalasz się? A tak się wyrywałeś na plażę. Chyba tylko po to, by popatrzeć. Ale chyba nie na morze, bo siedzisz tyłem do wody. Znowu podziwiasz panie w bikini. O, widzę, że kolejni panowie z sanatorium skończyli zabiegi i też idą popatrzeć.

 

Tomasz

Przeczulona jesteś. Co im pozostało? Przynajmniej sobie popatrzą.

 

Krystyna

A ty? Też nic ci nie zostało, że musisz tak ślepić na młode kobiety? A ja to jestem przeźroczysta?

 

Tomasz

Kochanie, jak tak możesz mówić? Przecież na ciebie patrzę cały czas. Ale ty masz tylko dwa kostiumy kąpielowe, a tu już widziałem kilkadziesiąt. A większość dwuczęściowych. Bo ja oceniam kostiumy, nie kobiety.

 

Krystyna

No i który kostium podobał ci się najbardziej? Może ten złożony z czterech sznurków? No, rewelacja. Dwa horyzontalne, dwa wertykalne. Może to geodetka?

 

Tomasz

Zawody pań mnie nie interesują.

 

Krystyna

Naprawdę? Te najstarsze także?

 

Tomasz

Najstarsze? Co najstarsze? A, najstarsze panie też mnie nie interesują. Tylko takie w twoim wieku i młodsze.

 

Krystyna

Już mi lżej. Ale podrążę dalej. A preferujesz dwuczęściowe, czy jednoczęściowe.

 

Tomasz

Wolę zintegrowane w sobie, tworzące jedną całość z ciałem i duszą. Czyli całościowe. Czyli jednoczęściowe.

 

Krystyna

Chyba rozumiem. Dwuczęściowe, w szczególności te sznurkowe, mają rozdzielone jestestwo od mentalności, która jest zmysłowością. A ty wolisz, jak wszystko jest jednością. Tak jak u mnie?

 

Tomasz

Tak, tak, jak u ciebie. Właśnie. Ale patrz, kto do nas zmierza. Michalina. Tylko ten Piotr jakoś bardzo się zmienił po wczorajszym dancingu. Zupełnie jak nie Piotr.

 

Michalina

Witajcie. Po marnym obiedzie, kompleksowych zabiegach, w tym w parzącej borowinie i wczorajszym balu, chcieliśmy odetchnąć ozonem i nasycić oczy widokiem fal. A to mój nowy znajomy, Andrzej. Poznaliśmy się przedwczoraj na balu.

 

Tomasz

Pewnie było gorąco. Chyba bardziej niż dzisiaj na plaży. Chociaż co chwila przebiega obok jakiś słoneczny patrol i znowu robi się cieplej. 

 

Andrzej

Było fajnie. Wybawiliśmy się z Michaliną aż do godziny policyjnej po małym wypadku jej towarzysza, który zwichnął nogę w pierwszym tańcu i musiał  iść do łóżka.

 

Michalina

Ale to nie był taniec ze mną. Chciał poszaleć z młodszą, to ma za swoje. Zresztą już zbyt długo się znaliśmy.

 

Tomasz.

Jakże współczuję i gratuluję jednocześnie. Tak bywa. W naszym wieku często. Ale cieszę się, ze nasza droga Michalina ma towarzystwo.

 

Krystyna

Raczej towarzysza. Oboje macie dobry gust, nie powiem.

 

Michalina

W naszym wieku, a szczególnie jak na co dzień jest się samej, cieszy każdy dzień spędzony z drugą, przyjazną osobą. Dlatego cieszę się, że poznałam wczoraj Andrzeja. Jest taki wyrozumiały dla mnie i jak ja samotny.

 

Krystyna

No tak. My tu z mężem przekomarzamy się o minimalizm strojów kąpielowych i parady nagości, a przecież tak naprawdę ważne jest tylko to, żeby być z kimś. By wyrzucić z siebie i od siebie samotność, która potrafi zabić każdy uśmiech, każdy jasny dzień zamienić w noc depresji.

 

Michalina

No właśnie. Tylko to się liczy.  Być z kimś. Tak patrzyłam na was, jak się uśmiechacie: wczoraj była z jednym, dzisiaj jest z drugim

 

Krystyna

Ja cię rozumiem. Samotność jest zabójcza. Robimy dobre miny do złej gry, udajemy przed sobą i innymi, jacy to jesteśmy luzacy, jacy fajni i nie przejmujący się, a smutek i smutna prawda wyłażą z nas każdym porem skóry, ujawniają się w każdym dłuższym zdaniu o życiu.

 

Michalina

Bywa, że zrobilibyśmy wszystko, by nie być samymi. Często nawet seks jest tylko narzędziem mającym zabić samotność. Niczym innym.

 

Andrzej

Kochane panie. Strasznie pesymistyczne te wasze rozważania. Macie rację. Samotność jest okrutna. Ale jeśli można jakoś ją zabić, a życie jest jedno i krótkie, to tak róbmy.

 

Krystyna

I Anastazja do nas za chwilę dołączy

 

Anastazja

Witajcie kochani. Dobrze, że miałam dzisiaj gimnastykę w basenie, bo bym nie doszła do plaży po tych wczorajszych harcach.

 

Stanisław

Ale było fajowo. Odmłodnieliśmy

 

Andrzej

Czyli nie ma jak w sanatorium. Szczególnie jak dostanie się je w środku sezonu.

 

Stanisław

A co tutaj robicie. Nasze morze jest dla naszych kości za zimne. No chyba że pomorsujemy?

 

Tomasz

Ja to tylko siedzę i patrzę na kostiumy kąpielowe. To daje dużo pozytywnych wrażeń.

 

Stanisław

Ale jest przestrzeń. Ja w ubiegłym roku popłynąłem na rejs wycieczkowcem. Kabina ciasna, pokład handlowo rozrywkowy ciasny, pokład wypoczynkowy super ciasny, i wszędzie te skąpe kostiumy kąpielowe. Prawie można było dotknąć. Zresztą w takim tłumie nie dało się nie dotknąć.

 

Krystyna

Bałabym się wejść do takiej pływającej puszki. Mam lęk zamkniętych przestrzeni. Zawszęe się zastanawiałem, co ludzi zmusza, by w takim tłumie pływali?

 

Anastazja

Ja w tym tłumie poznałam Stanisława. Po prostu wpadliśmy na siebie, tak było ciasno. Jak widać ciasnota ma swoje dobre strony.

 

Stanisław

Ale drugi raz  - w życiu. Tu jest wspaniale. Piasek, szum fal, słoneczko, nawet ryby mówią po polsku. Szczególnie te wędzone.

 

Krystyna

No i można sobie pirackim statkiem popłynąć i zobaczyć Kołobrzeg z morza. Statek naszych marzeń, nie jakiś superwycieczkowiec.

 

Andrzej

Ale na nim nie poszpanujesz jak na wycieczkowcu.

 

Anastazja

Jakie tam szpanowanie? Zwykła ciekawość. Chociaż prawdę mówiąc, świat chce być oszukiwany, więc go oszukujmy: mówmy wszystkim, jakie to wspaniałe, choć tak naprawdę jest byle jakie, chociaż błyszczące.

 

Krystyna

Oczywiście że tak. Jesteśmy wspaniali, zdrowi, mogący się zabawić, starcza nam na wszystko, żyjemy od wczasów do wczasów, zmieniamy partnerów co raz, tak jak samochody i pierścionki, kosmetyczka i fryzjer, dobry butik, nie jakaś sieciówka. Raz się żyje. A że to ani w części prawda, nikt nie powie, bo i inni tak samo okłamują świat.

 

Tomasz

Ale ci się zebrało na filozofowanie. To pewnie z żalu za wycieczkowcem.

 

Krystyna

Taaak. O niczym bardziej nie marzę. (podśpiewując) Zabierz mnie kochany w daleki rejs……

 

Michalina

No właśnie. Wszyscy gramy te swoje wymyślone role.

 

Andrzej

Albo narzucone nam przez świat.

 

Michalina

I czekamy, kiedy będzie finał naszego przedstawienia. Niespokojni, bo zawsze będziemy zaskoczeni.

 

Tomasz

Dyskusja rzeczywiście godna piasków Kołobrzega. Czy są jeszcze festiwale piosenki żołnierskiej? Jakoś taka tęsknota mnie naszła za dawnym minionym.

 

Stanisław

I za piosenką „Jak byłem chłopcem chciałem być żołnierzem” zespołu No to co.

 

Krystyna

No to co, idziemy na kawę? Festiwalu nie ma, muzycy poumierali, myśmy się zestarzeli.

Nie ma taty, nie ma mamy…

 

Tomasz

I dziewczyny ukochanej. Ani Klosa Mikulskiego, który zawsze prowadził konferansjerkę. Ach, piękne to były czasy.

 

Anastazja

Ale się nie wrócą. Więc ruszmy w miasto, bo nas słońce za bardzo spali.

Scena 6

Radio Maryja

 

Osoby: Anastazja, Krystyna, Andrzej, Stanisław, Tomasz

 

(Anastazja siedzi przy stoliku ze słuchawkami na uszach i w dużym skupieniu słucha. Podchodzi Krystyna).

 

Krystyna

Czego tak słuchasz w głębokim skupieniu?

 

Anastazja

Rozmów niedokończonych w Radiu Maryja.

 

Krystyna

Serio? Nawet na wczasach nie odpuszczasz?

 

Anastazja

To nie wczasy, tylko sanatorium. Zresztą co za różnica. Ciekawa jestem, co ludzie myślą o świecie, to słucham.

 

Krystyna

To masz dobre źródło wiadomości. Nie ma co! Wiary godne.

 

Anastazja

Oczywiście że wiary. No bo czego? Wiara jest ważna w naszym wieku. Może najważniejsza.

 

Krystyna

Mnie trudno tego słuchać, gdy bez ustanku powtarzają: i Maryja zawsze dziewica. 

 

Anastazja

No i co w tym złego? To dogmat

 

Krystyna

Niech ci będzie, lubisz to słuchaj. Ja nie słucham, bo nie lubię.

 

Anastazja

Dla mnie to ważne źródło wiedzy o religii, ale i o świecie. Słucham, nawet jak Stanisław się ze mnie śmieje.

 

Krystyna

Bo tego radia słuchają głównie kobiety. Emerytki.

 

Anastazja

I wspólnie się modlą do Maryi waśnie. A wspólnie się modlić  jest efektywniej niż samotnie. Czuć w jedności siłę modlitwy.

 

Krystyna

Każdemu potrzeba coś innego. Jednemu modlitw, innemu cywilnej refleksji.

 

 

Nadchodzą Tomasz z Andrzejem i Stanisławem

Andrzej

O czym tak żywo dyskutujecie?

 

Krystyna

Normalka, jak to  kobiety, plotkujemy sobie o innej kobiecie.

 

Tomasz.

To chyba jakaś wyjątkowa, sądząc po temperaturze sporu

 

Anastazja

Tak. Wyjątkowa. Święta.

 

Andrzej

Wam też niewiele do świętości brakuje

 

Krystyna

Tak, tak. Niewiele. Tym bardziej że większość z nas coraz bardziej wchodzi w strefę świętości. Nawet jak ktoś na pierwszy rzut oka podpada pod przypowieść o Jezusie i cudzołożnicy. Szybko okazuje się, że to tylko gra pozorów.

 

Tomasz

Ciężko być świętym w dzisiejszych czasach. Jak ktoś słucha tylko swojego proboszcza, to może i zasłuży sobie w parafii na laur świętości. Ale jak posłucha – nie daj Boże - trochę księży w Internecie, to się okazuje, że co ksiądz, to ma inne zdanie na jakiś temat.

 

Stanisław

I wtedy następuje rozdwojenie jaźni. I nie wiadomo, komu wierzyć.

 

Anastazja

Chcesz być za mądry, a powinieneś być jak dziecko.

 

Tomasz

Z całym szacunkiem, ale nie potrafię być w moim kościele jak dziecko. To, że na kazaniach mówią do mnie jak do dziecka, świadczy tylko o mówiących, a nie o słuchających.

 

Andrzej

No cóż, mówią jak do dzieci z podstawówki bo taka jest nasza wiedza religijna..

 

Tomasz

No a jeszcze w tym dziecięctwie religijnym się ich trzyma, bez uświadamiania choćby tego, jak jest w innych krajach.

 

Andrzej

U Niemców katoliccy księża już błogosławią parom jednopłciowym, a rozwodnicy mogą chodzić do komunii.

 

Anastazja

Tylko co nas to tak naprawdę obchodzi, że jakieś Szwaby mają poprzestawiane? Ja tam słucham Radia Maryja, a dają mi prawdziwą wykładnie wiary.

 

Krystyna

Ale na to papież Franciszek zezwolił.

 

Anastazja

Co ty gadasz? To bzdura. Papież nie mógł tego zrobić. Gdyby tak było, powiedzieliby w Radiu Maryja. A nie słyszałam.

 

Krystyna

Zrobił, zrobił. Swoją drogą, dobrze zrobił. Wśród naszych znajomych jest kilka rodzin mających dziecko będące gejem lub lesbijką. To przecież nie choroba. I trzeba się z tym zgodzić.

 

Anastazja

Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby któreś z moich dzieci tak miało. Chyba bym umarła ze wstydu.

 

Andrzej

A czegóż miałabyś się wstydzić? Kiedyś może tak było, ale nie dzisiaj.

 

Anastazja

Nie dzisiaj? W takiej pipidówce jak nasze miasto to i przez dziesięciolecia nic się nie zmieni. Dalej ludzie będą pokazywać palcami odmieńców.

 

Tomasz

Bo my jesteśmy narodowo katoliccy. Pół uważającego się za katolicki Internetu się cieszyło, że wreszcie antychryst umarł i wreszcie będzie można wybrać właściwego papieża.

 

Anastazja

Co ma być to będzie. Może Apokalipsa, może Antychryst. A może nic. To wszystko zapisane w księgach i tylko trzeba czytać i starać się zrozumieć.

 

Krystyna

I czekać, i nic nie robić? Bo wszystko już zdecydowane za nas? A gdzie nasza wolna wola?

 

Stanisław

My, bezwolni, cieszmy się życiem, jak mamy dane cieszenie się nim. Ja nie narzekam

 

Krystyna

A jak nam nie dano, to płaczmy i narzekajmy. Tfu z taką biernością.

 

Tomasz

Wolałabyś stan, gdy wszystko zależy od nas? Gdy na nikogo nie możemy zrzucić winy za niepowodzenia?

 

Krystyna

Pewnie nie chcemy ani jednego, ani drugiego osobno. Ale za to oba wymiennie, zależy czy nam będzie lepiej, czy gorzej.  Czy chcemy winić siebie za niepowodzenia, czy Boga. Czy siebie, czy bliźnich.

 

Tomasz

Czyli jak nam dobrze, to może być przypadek, bo po co Bóg. Jak nam źle, to wtedy Bóg się przyda z jego nieprzypadkowością i braniem winy na siebie. No bo jaka nasza wina, że jesteśmy? Że nas stworzył?

 

Stanisław

Żadna wina. Jego wina żeśmy są niepełnosprawni.

 

 

 

 

 

 

Scena 7

Śmierć na siłowni

Osoby: Krystyna, Michalina, Anastazja

Trzy koleżanki, jak w scenie pierwszej, spotykają się na kawie po ćwiczeniach.

 

Krystyna

Czuję się bosko po tej jodze. Każdy mięsień chce mi coś powiedzieć.

 

Michalina

Chyba to, że przesadziłaś. Ja się czuję jak Budda w chwilę po porodzie.

 

Anastazja

Czyli bosko. Podobno on zaraz po urodzeniu wstał i poszedł w świat głosić swoje mądrości.

 

Michalina

Może. Ale ja z niego przykładu nie biorę.

 

Krystyna

Dla mnie to on wygląda  jak siedząca beczka piwa. Albo tak jak mój Tomek. Ale mam sukces: w końcu się ruszył i zaczął ćwiczyć. Od czteerech tygodni chodzi na siłownię.

 

Anastazja

Żeby tylko za tym coś się typowo męskiego nie kryło. Może chce schudnąć, bo ma coś na oku?

 

Krystyna

Jak na razie to ma na brzuchu. Mięsień piwny. Ale rzeczywiście, trochę podejrzana ta jego mentalna przemiana. Bo fizyczna jeszcze długo nie.

 

Michalina

Ale popatruj z boku na niego.

 

Krystyna

Będę go miała na oku. Za każdym wyjściem później wraca. Mówi, że coraz dłużej ćwiczy, bo jest coraz sprawniejszy. I chwali się, jakie ma osiągi.

 

Anastazja

Prawda, nieprawda, pilnować nie zaszkodzi. Ale byłaś dzielna, żeś go w końcu wygoniła z tej jego kanapy.

 

Krystyna

I od tego głupiego telewizora. Seriale w kółko. Ale dość o tym.

 

Michalina

Anastazja, a ty gdzie kupiłaś tę sukienkę. Bardzo mi się podoba.

 

Anastazja

Dwa tygodnie temu kupiłam na Temu. Tanio i szybko.

 

Michalina

Wiem, ale że takie eleganckie można kupić u chińczyka?

 

Krystyna

A co myślisz? Chińczyk to dziś nie jakiś pomarańczowy jankes z makdonalda, ale dobra firma.

 

Anastazja

Ja teraz tylko tam kupuję. Nie stać mnie na Zarę czy inne galerie. Nawet na Allegro tak korzystnie się nie kupi.

 

Krystyna

Pewnie. Trzeba sobie radzić. Gorzej będzie jak chińczykom wypowiemy wojnę, wtedy wszystko się utnie.

 

Anastazja

Prawie wszystko teraz kupuję przez Internet. Tanio, szybko i z domu nie trzeba wychodzić.

 

Michalina

Też czekają mnie większe zakupy. Już zupełnie nie mam co na siebie włożyć.

 

Krystyna

Ani ja.

 

Anastazja

Taki nasz los. Ile by człowiek nie kupił, zawsze czegoś brakuje.

 

Krystyna

Ale wyobraźcie sobie, że przyczyniamy się do zatruwania środowiska. Jedna skarpetka, pięćdziesiąt litrów wody. Jedna sukienka, dwieście litrów wody. A jakie góry odpadów.

 

Michalina

A tyś coś się taka uniwersalnie ekologiczna zrobiła? Lasy ci wycinają za płotem, a ty się martwisz o wodę w Chinach.

 

Krystyna

A tak mnie jakoś naszło. (dzwoni telefon, Krystyna odbiera. Z każdą chwilą jej twarz się kurczy, i nagle wybucha głośnym płaczem)

Tak, to ja. Co się stało?  Jak to, niemożliwe? Już tam jadę.

(Zwraca się do koleżanek) Tomasz stracił na siłowni przytomność. Wzięli go do szpitala. Jest bardzo źle. Boże, Boże, co ja zrobię. Muszę jechać. Ale ręce mi się trzęsą, nie dam rady…

 

Michalina

Chodź, zawiozę cię.  (Wybiegają z kawiarni)

 

Anastazja

Anastazja siedzi dalej sama przy stoliku, bierze telefon i dzwoni do szpitala

Tu Anastazja. Słuchaj Ania, przywieźli do was na SOR Tomka? ….. Jak z nim?.....

Co? Umarł? O Boże!...  A mógł nadal siedzieć przed telewizorem