Natalia, jak na dziewczynkę żyjącą wiele lat temu, miała szczególny stosunek do tego, co wypada, a co nie wypada robić kobiecie. Inaczej niż wszyscy mężczyźni Domlandii uważała mianowicie, że kobieta ma prawo robić to wszystko, co może robić mężczyzna. Na dodatek zaczęła o tym mówić głośno, a co najgorsze – publicznie. Gdyby nie fakt , że była córką króla, zapewne skończyłaby tak, jak kończyły czarownice albo wiedźmy, czy wróżbiarki. A one kończyły niezbyt dobrze. W sąsiednich państwach takie panie palono na stosach albo topiono w przeręblach. Ponieważ jednak Król Ambroży był władcą szczególnie postępowym, najgorsze, co mogło czekać czarownicę lub wróżbiarkę, było ogolenie na łyso i zakaz pojawiania się wśród ludzi przez 10 lat.
Pomysły Natalii zostały oczywiście ocenzurowane natychmiast po ich wygłoszeniu przed gronem znajomych dzieci, a polegało to na nałożeniu każdemu z tych pomysłów na głowę czapeczki błazeńskiej, przegonieniu ich w szpalerze żołnierzy z rózgami, którzy bili je najmocniej jak mogli i polewaniu zimną wodą. Po takiej cezurze wszystkie te pomysły nie miały już ani siły, ani ochoty na samorealizację. Spoglądały jedynie spode łba na swoją właścicielkę.
Natalia z bólem patrzyła na mękę jej poglądów, ale w głębi kobiecej duszy nie dawała za wygraną.
Trudne było życie kobiet w tamtych czasach. Gdy mężczyźni szli na polowanie, kobiety siedziały w domu. Gdy mężczyźni szli na wojnę, kobiety siedziały w domu. Gdy szli do karczmy, kobiety siedziały w domu. Gdy mężczyźni wracali do domu, kobiety siedziały w domu tak samo, jak wtedy, gdy nie wracali. Kobiety prawie zawsze siedziały w domu i gotowały, prały, tkały, szyły, piekły, sprzątały i rodziły dzieci, które potem musiały wychowywać. I tak bez końca. Natalia i Wiktoria miały szczęście być córkami króla, dlatego żyły nieco inaczej. Jednak świadomość takiej niezasłużonej wyjątkowości jeszcze bardziej je denerwowała.
Tak dalej nie może być – powiedziała pewnego dnia Natalia do Wiktorii. Musimy zrobić w królestwie rewolucję. A co to jest rewolucja – zapytał Wiktoria, która znała jedynie „pokorne rezolucje”, przynoszone do króla przez poddanych.
Rewolucja to gwałtowna i znacząca zmiana wszystkiego, przewrócenie tegoż do góry nogami, zasadnicza zmiana poglądów, które od tej chwili uważa się za jedynie słuszne – powiedziała mądrze Natalka, która wcześniej przeczytała o rewolucji w Wikipedii.
Jak zrobimy taką rewolucję, to będziemy mogły robić wszystko to, co do tej pory mogli robić tylko mężczyźni.
Ale jak się wszystko odwróci na opak, to mężczyźni będą robić to, co teraz my robimy? – zapytała trzeźwo Wiktoria. Nawet bawić się lalkami i rodzić dzieci? No oczywiście – krzyknęła Natalia. Dlaczego nie. Kucharka mówiła, że chłopy dawniej rodziły dzieci, podobno nawet tak pisze w Biblii. A kucharka to jeszcze mówiła, że po rewolucji to nawet ona będzie mogła rządzić królestwem.
Tak to chyba mówił jakiś przybłęda Enin, którego tatuś kazał wychłostać i zamknąć w lochu – sprostowała Wiktoria. Nieważne - wzruszyła ramionami Natalka. Rewolucję trzeba zrobić mimo wszystko. Ty wiesz, jak będzie wspaniale, gdy kobiety zaczną zarabiać na utrzymanie rodziny, chodzić na wojnę, pić w karczmie wódkę z innymi kobietami, rąbać drzewo, chodzić z psami na polowania, bić się za honor mężczyzn, czytać gazetę przy śniadaniu i głośno bekać po jedzeniu.
A co w tym wszystkim wspaniałego? – zapytała Wiktoria. Ja tam wolę, żeby wszystko było tak jak kiedyś. I nie chcę żadnej rewolucji.
Ty zdrajczynio – krzyknęła Natalka. Gdzie twoje kobiece ideały, gdzie w ogóle twoja kobiecość? Zdradzasz naszą kobiecą rewolucję, zanim ją jeszcze zaczęłyśmy. Dalej chcesz żyć w niewoli mężczyzn, znosić upokorzenia macierzyństwa, podmywać pupy dzieciakom i znosić drwiny i poniżenia od Łukasza i Krzysztofa?
Rób jak chcesz. Ja zaczynam.
I zaczęła. Od siebie. Nie myła zębów jak Łukasz, nie czesała się jak Krzysztof, nie nosiła sukienek jak Łukasz, nie bawiła się lalkami jak Krzysztof itd. Tak się upodobniła do swoich braci, że pewnego dnia Król Ambroży, było nie było jej ojciec, wziął ją za Łukasza i Krzysztofa jednocześnie.
Boże, jaka była dumna. Pobiegła szybko do Wiktorii, która jej absolutnie nie poznała i wcale nie chciała się z nią bawić. Kucharka dała jej do jedzenia podwójną porcję koniny, która uwielbiali chłopcy, a do popicia kwartę wina. Krawiec uszył jej spodnie, a fryzjer obciął ją na pazia. Nie wpuszczono jej na bal noworoczny, a w szkole musiała chodzić do męskiej ubikacji. Na dodatek chłopcy zupełnie nie zmienili swoich przyzwyczajeń, mimo płomiennych przemówień Natalki, że rewolucja nadeszła i że wszystko należy zmieniać i nadal zachowywali się jak jej bracia, a nie jak jej siostry.
Ciąg nieszczęść spadających na naszą rewolucjonistkę zdawał się nie mieć końca. Książę Mikołaj z sąsiedniego królestwa, który zawsze się jej podobał, nie tylko, że przestał na nią spoglądać, to jeszcze zaczął się uśmiechać do paskudnej Eufrozyny, jej odwieczne rywalki. Jednak zupełnie załamała się po próbie uniesienia miecza, którym chłopcy kręcili młyńce bez wysiłku. Spadł jej na koniec buta. Spuchnięty mały palec doskwierał długo. Tak długo, jak długo jeszcze myślała, że chce być taka jak chłopcy.
Jak wreszcie przestała myśleć, to i palec przestał boleć.
Wtedy lalki, które już lekko przykrył kurz, okazały się jeszcze piękniejsze, niż kiedyś, książę Mikołaj znowu się do niej zaczął uśmiechać, a kucharka, która rządziła tylko królewską kuchnią, dawała jej tak mało jeść, jak tego chciała. I nie skarżyła rodzicom.
Sama zaś doszła do wniosku, ze oczywiście rewolucja feministyczna tak, ale nie tak głupio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz