czwartek, 24 października 2019

Bajka o Aniele Stróżu


Ranny Anioł- autor Hugo Simberg -Fiński obraz narodowy
Kiedyś dzieci Króla Ambrożego, po wieczornej modlitwie, zapytały go, skąd się wziął Anioł Stróż i jak to jest, że każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża, a on tak samo się nazywa? Tata długo myślał i wreszcie rzekł:
Moje dzieci. Jest tylko jeden Anioł Stróż, który, tak jak Święty Mikołaj, obsługuje wszystkie dzieci na tym świecie. Taki po prostu jest zdolny i takie ma możliwości - jak to Anioł. Oczywiście nie zawsze mu się to udaje, bo ludzie mu nie pomagają, więcej, gdy dorastają to bardzo rzadko sobie o nim przypominają i rzadko do niego się modlą. I wtedy Anioł Stróż ma lekką depresję. A skąd się wziął? O, to długa historia. Zaraz wam ją opowiem. Powiem jednak wcześniej, że Anioły dzielą się na dwie grupy. Pierwsza grupa Aniołów jest w Niebie, obok Boga, a druga grupa Aniołów to Anioły wyrzucone z nieba za nieposłuszeństwo. Potocznie mówi się na nie diabły i to są złe duchy, obrażone na Boga. Poza tymi dwoma grupami jest Anioł Stróż, ani w niebie, ani w piekle, błąkający się po Ziemi i próbujący pomóc ludziom.
A jak z nim było, dowiecie się, gdy posłuchacie co zapisano w starej księdze. I zaczął im czytać wyimek z opisu Stworzenia. Opisu dostępnego jedynie królom, a i to nie wszystkim.

„W momencie, w którym zbuntowane anioły, wyrzucone z Nieba, spadały majestatyczną spiralą od podnóży tronu Niewypowiedzianego w nieznane czasu i przestrzeni, zapanowała w Niebie nerwowa cisza.

Pozostali na Niebiosach, niezależnie od rangi, pełnionej funkcji i odległości od Tego, Który Jest w Każdym Miejscu i Czasie, milczeli zakłopotani.
Nie było kwestią, żeby się nie zgadzali z Decyzją, przeciwnie, popierali jej Mądrość, Stanowiącą Zawsze i Wszędzie. Jednak tego co miało teraz być, obawiali się najbardziej.
Nie było im dane znać i widzieć wszystkiego, co było, jest i będzie, i w oparciu o tę wiedzę nie bać się tego, co nadejdzie.
Bo tak naprawdę ważne miało być dopiero to, co miało się zdarzyć, bo do tego momentu jeszcze się prawie nic nie zdarzyło, choć podobno zdarzyło się tak wiele.

A to przecież była tylko jakaś formuła, wypowiedziana Słowami, materializująca się na ich oczach, w Niebo i Ziemię, fundament Wszechświata.

Cały ten Początek wyglądał, owszem, pięknie i bajecznie kolorowo, ale znudził się wszystkim obserwującym gwiezdne fajerwerki szybciej, niż z pyłu zdołał powstać zaczątek pierwszej gwiazdy i planety.
Kątem oczu widzieli, że nawet On, Będący Poza Czasem, wykazywał oznaki zniecierpliwienia na powolność działania formuł przezeń stworzonych.

Z braku innych zajęć wszystkim obecnym pozostawała dyskusja o tym, jak kiedyś urządzą Świat, który właśnie materializował się za Jego zgodą i według Jego Pomysłu.
Dyskutowali ochoczo i bez końca. Nie było ograniczenia w doborze tematów, w poszukiwaniu ścieżek prowadzących do ostatecznych konkluzji.
Nikt z nich, co prawda , nie wiedział jeszcze dla kogo ten świat tworzą , dla kogo kodeksy praw układają, nikt nie wiedział nawet, czy ten ktoś, kto będzie, zechce ich przemyślenia przyjąć, czy je zrozumie, jednak wkładali w dyskusję całe swe serca.

Szokiem dla wszystkich była Decyzja, że ich przemyślenia niczemu nie będą służyły jako że ten ktoś, kto miał zamieszkać Ziemię, nie dostanie na razie w takim trudzie wypracowanych w kodeksach formuł i wniosków. Zgodnie z Najwyższą Wolą miał on wieść życie beztroskie i bezrefleksyjne w Ogrodzie Eden, przygotowanym właśnie na jego pojawienie.

Najbardziej zawiedzione było stronnictwo Szatana, uważające się za najlepsze w formułowaniu pytań i w wypracowywaniu odpowiedzi na nie.
Dorobek jego był rzeczywiście znaczący, mimo to nie odbiegał aż tak bardzo od dorobku innych grup aniołów. Fakt ten nie przeszkadzał jednak Szatanowi uważać się prawie za doradcę Tego, Który Rady Nie Potrzebuje.

I wtedy stało się coś niesłychanego. Nie wiadomo, czy czas na dyskusję był zbyt długi, czy jej warunki zbyt komfortowe, czy może promieniowanie tła zbyt intensywnie operowało w ich mózgach, faktem pozostaje, że anioły grupy Szatana postanowiły wyrazić swój sprzeciw wobec Decyzji.

Nie zdążyły.
Usłyszały jedynie straszny głos, niby huk pękającej gwiazdy i te słowa „ Idź precz Szatanie wraz z pomiotem twoim”.
Zdarzyło się to – niestety - nad dopiero co powstałą Ziemią, mieniącą się łagodnymi kolorami z palety Stwórcy, dlatego długi warkocz spadających aniołów wyglądał bardzo malowniczo na jej tle.

W jednej z grup, które m.in. dyskutowały problem przyjaźni i zobowiązań z niej wynikających był anioł drugiej klasy o numerze kolejnym 289, zwany, nie wiedzieć dlaczego, Stróżem.
Kiedyś trochę przyjaźnił się z Szatanem, potem coś ich poróżniło i zmienił krąg aniołów. Teraz jednak poczuł się zmuszony do wypowiedzenia choć paru słów w jego obronie i w obronie innych wyrzuconych. Zaczął jednak od prośby.

O Ty, który znasz nasze myśli, zanim je jeszcze wymyśliliśmy, zechciej nie gardzić naszą pracą i uwzględnij ją w kształtowaniu Człowieka, którego właśnie tworzysz z prochu Ziemi.

Bóg milczał , co ośmieliło Stróża do dalszych słów

I jednocześnie - muszę to powiedzieć przez uczucie przyjaźni do Szatana - wydaje mi się, o Panie, Który Jesteś Przyjacielem dla Nieprzyjaciół, że zbyt surowo go potraktowałeś. Wszak on chciał dobrze dla Człowieka. On myślał i być może błądził, ale czyż anioł nie może mieć wątpliwości?

Bóg cicho się zaśmiał, widząc, że ten, który chciał mieć prawo do wątpliwości, miał też odwagę, by je wyrazić. I chociaż Boga Anioł nie widział, zobaczył jedynie Słowa wypływające z Tronu Boga, brzmiące tak:.
Podejdź bliżej, Przyjacielu.
Przyjaźń jest wielką wartością, tak wielką, że twoje nieposłuszeństwo, wyrażane wtedy, gdy jesteś świadom ewentualnej kary, musi być uszanowane. Dlatego nie podzielisz losu tych, których bronisz, choć oczywiście kara cię nie minie.

Wyrzucam cię z Nieba na wieczną tułaczkę. Będziesz Stróżu, aniołem dla tych wszystkich, którzy będą ze Mną mieli na pieńku. Tych mniej winnych i tych wszystkich popaprańców, nieudaczników, królów i książąt, wodzów i morderców, kobiet upadłych i wyzwolonych, bluźnierców i rewolucjonistów itd., których wina jest wielka. Pokażesz , co znaczy przyjaźń, gdy trudno być przyjacielem, pokażesz wiarę w człowieka, gdy wiarę on sam zabija, pokażesz męstwo, strzegąc tchórzy, miłosierdzie wśród morderców, czystość wśród brudu.
Zaczniesz od najprostszego przypadku, skądinąd pierwszego w ogóle, od Adama i Ewy, których właśnie stworzyłem.
A co do waszych, anielskich pomysłów, to powiem tak:
Pomysły te, daleko niedoskonałe owoce waszych myśli, nie będących Moimi Myślami, uczynię owocami drzewa poznania dobrego i złego, które zasadziłem pośrodku ogrodu Eden.
Nieszczęsny Człowiek, który te zielone owoce uzna za smaczne i się nimi pożywi. Ma jednak szansę, w mądrości, którą mu dałem, naprawiać te pomysły i przekształcać do swoich potrzeb.
A teraz spadaj Stróżu.

I spadł. Pośrodku ogrodu Eden, anioł drugiej klasy o numerze kolejnym 289, ostatni upadły Anioł. No, chociaż może nie do końca upadły.

Upadek nie był gwałtowny, można nawet rzec, że był łagodny jak zresztą cała anielska natura upadającego. Otrzepał się z pyłu i pozbierał listki, którymi się okrywał i na powrót obwiesił się nimi. Anioły, znające pliki informacyjne, teraz wiszące na Drzewie Poznania Dobra i Zła w postaci kuszących, pachnących owoców, wiedziały, że istnieje Nagość i jakość przed nią starały się ukryć. Anioł nie wiedział na pewno, czy Nagość jest kobietą czy mężczyzną. Forma osobowa, pod jaką występowała Nagość wskazywała raczej na kobietę, tym samym użycie okrycia maskującego przez Anioła Stróża wskazywało, że on sam był aniołem rodzaju męskiego.

Ruszył przez Eden z zamiarem zrobienia czegoś dobrego.
Niestety, gdy doszedł do Drzewie Poznania Dobra i Zła było już zbyt późno, by powstrzymać rękę Ewy podającą Adamowi jabłko. Krzyknął jedynie głośno NIE i rozpłakał się po raz pierwszy nad losem swoim i człowieka”.

I tak to było z Aniołem Stróżem, skończył tata.
Dzieci spały już od dawna i dalej niczego nie wiedziały o Aniele Stróżu. I dobrze. Bo nie dowiedziały się , w jakim towarzystwie są pilnowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz