wtorek, 22 października 2019

Bajka o Ósmym Miasteczku, zeszycie w kratkę i Matematyce.





Natalia nie lubiła Matematyki. Nie lubiła także zeszytów w kratkę, w których wpisywało się słupki z liczbami, a na dole, pod kreską , wyniki żmudnych obliczeń tych słupków. Wszyscy dorośli myśleli, że kratki zeszytu do Matematyki były w sam raz do tego, by w nie wpisywać liczby. Kratki były po to, żeby liczby nie wchodziły na siebie i żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzały. Dorośli byli bardzo dumni z siebie i ze swojego wynalazku, kratkowanego zeszytu dla Matematyki. Natalia wcale jednak nie podzielała ich dobrego samopoczucia. Dla niej zeszyt w kratkę, gdy tylko do niego popatrzyła, zapełniony był przeróżnymi dziwnymi rzeczami, które zastępowały liczby w krateczkach. Były tam domy i zwierzęta, i ludzie, i książki, i słońca, i księżyce. Na kartach zeszytu do matematyki żyło całe Miasteczko. Gdy Natalia miała dobry humor, bo nie musiała wpisywać liczb do kratek, opowiadała Mamie o tym Miasteczku, w zeszycie w kratkę. A było tak;

Za górami, za lasami, za siedmioma miasteczkami, w kraju, w którym rano zrodzone, spełniają się marzenia dzieci, było sobie Ósme Miasteczko. Było tak różne od siedmiu poprzednich miasteczek, jak królewna Śnieżka jest różna od siedmiu krasnoludków.
To Ósme Miasteczko było kolorowe kolorami wyjętymi ze snów dzieci, kolorami, które barwią dziecięce marzenia, kolorami niewidocznymi dla dorosłych. Ósme Miasteczko miało domki tak maleńkie, że z trudnością mieściły się w nich litery, które składają się na wyraz domek. Te maleńkie domki były zbudowane z krateczek w zeszycie dla Matematyki. Wszystkie krateczki były wypełnione kolorowymi okienkami z maleńkimi kwiateczkami, wysokimi kominami z kolorowym dymem i maleńkimi drzwiczkami, przez które wchodziło się do Tajemnicy.
Bo w każdym maleńkim domku, zbudowanym z krateczek w zeszycie dla Matematyki, mieszkała Tajemnica, którą znały tylko dzieci. Tajemnica miała miłą twarz i uśmiechnięte oczy, a w szufladach miała dużo tajemniczych jajek niespodzianek od złotych kur, które zamykała w innych kratkach.
Tajemnica była już Bardzo Starą Babcią, której dzieci były duże i pojechały sobie w świat, zostawiając Bardzo Starą Babcię samą, samiutką, jak palec. Tajemnica znała wszystkie sekrety zakamarków miasteczka i zeszytu dla Matematyki także. Umiała rozmawiać ze starym szczurem, a na strychu domku trzymała dwie stare sowy.
Gdy księżyc wisiał na niebie jak stara lampa albo pokrywa od garnka, sowy siadały na nim i wydłubywały z niego kawałek po kawałku. Dlatego był coraz mniejszy i mniejszy, aż po pewnym czasie znikał zupełnie.

W pozostałych krateczkach tego miasteczka, w których nie było domku Tajemnicy, ani trawy, ani słońca, mieszkali najdziwniejsi obywatele miasteczka (obywatel to jest taki stwór który dba o domeczki miasteczka i jego kwiateczki, mimo że nikt mu tego robić nie każe i nikt mu za to nie płaci).

Ci obywatele to byli Ciocia i Wujek, i Tata z Mamą, Pani wychowawczyni i Ksiądz od religii, i koledzy Natalii.
Słońce włożone było w górne krateczki Miasteczka, tam gdzie latały stare sowy, gdy wybierały się dziobać Księżyc.
A trawa była na samym dole kratkowanej kartki czyli na samym dole Miasteczka. Tak nisko że dotykała stołu, na którym leżała, a jej korzenie piły rozlaną na stole herbatę. Po trawie, a właściwie to prawie po stole, jechała wyzłocona kareta, a w niej dwie księżniczki, Alicja i Wiktoria.
Wiktoria w tej karecie czytała bajkę. Bajka była o maleńkim Miasteczku, które niespodziane wyrosło na Ósmej stronie zeszytu w kratkę dla Matematyki.

A wyrosło wtedy, kiedy okropna Matematyka nie pozwalała Natalii ani spać, ani się bawić, ani szyć z gałganków sukienek dla lalek, ani nawet słuchać bajek Bardzo Starej Babci, która bajek znała ogromną ilość, ale Matematyka nie pozawalała jej tych bajek dzieciom opowiadać.

I kiedy Natalia wpatrywała się po kolei w każdą krateczkę zeszytu dla Matematyki, i nie widziała w nich żadnej liczby, tylko najróżniejsze stwory, najróżniejszych ludzi i najróżniejsze rzeczy, to pomyślała, że w przyszłości zostanie budowniczym pięknych, małych miasteczek, które będą takie kolorowe, jak jej wyobraźnia, i takie przyjazne dla dzieci, jak uśmiech Mamy.

A potem pomyślała jeszcze, że to prawda, że Matematyka jest królową nauk. Wszak nauczyła ją, jak zaplanować najpiękniejsze dla dzieci Ósme Miasteczko. A potem usnęła. Z nosem w zeszycie w kratkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz